środa, 18 lutego 2015

Zatrzymaj się

Zatrzymaj się w swoim biegu i popatrz tej drugiej osobie głęboko w oczy. Zapomnij na chwilkę, że masz obowiązek jeden, drugi, że coś przeszkadza za oknem, a może ktoś do drzwi zapuka.

Zatrzymaj się i spójrz na wnętrze tej drugiej osoby, tej ci bliskiej i być może tej ukochanej. Zobacz te przestrzenie niepoznane jakie ona nosi w sobie; słyszę jak pytasz: komu niepoznane? Przede wszystkim tobie, innym ludziom, bo nikt tak naprawdę do końca nie może kogoś poznać tak jak my samych siebie.

Zatrzymaj się i pomyśl, poczuj jak wibruje energia, jak pulsuje to bijące Serce w piersi drugiego człowieka. Popatrz wzrokiem przenikliwym, sercem czystym, na te znaki, które nosi w sobie on a dotyczące przyszłości jego waszej razem i waszej osobno. Zatrzymaj się i poczuj ciszę, jak kołysze ona drzewa myśli i uczuć jak dęby twarde, mocne, jak topole giętkie i gładkie.

Pozwój sobie na zabranie się w podróż do wnętrza tej bliskiej ci energii. Warto od niej zacząć, bo do niej będzie ci najbliżej, najłatwiej z tym prądem popłynąć. Niech twoje skupienie wibruje za energią, niech podąża myśl i uczucie jedyne, niech pozwoli zatańczyć jeden drugiemu ze sobą w tym zespoleniu chwilowym. Co dalej widzisz? Widzisz jak się kręcą wiry, widzisz gdzie pełno, a gdzie pusto widzisz jak przysłania sobą widok materii, widzisz wewnętrzne rozkazy i nakazy, widzisz jak można w swoim wnętrzu przestrzeń zorganizować. Nagle dostrzegasz piękno całości, jak płynie, kołysze się, wibruje. Zasłania wszystko, zapomniałeś o tym, że masz własną, że całością siebie to przecież odbierasz a nie punktem na środku czoła. Zachwyciłeś się, bo każdy taki obraz piękny, bo inny - wyjątkowy. Nie zawsze wszystko zobaczysz w kolorowych barwach, czasem tylko smugą cienia na chwilę się zainteresujesz. Uwierz, że wszystko jest dobrze, że masz radę, że masz pomoc jeśli tylko bramy do niej otwarte znajdziesz w tej postaci.

Zatrzymaj się i stań z boku, jakby tylko spojrzeniem rzucaj swój wzrok, zapominając o tym jak wygląda ciało, co może a co niedomaga. Popłynie wówczas fala, prawie jakby wbrew odruchowi, by połączyć to co jest do połączenia, by znaleźć tą wspólną płaszczyznę, a jak bliżej popatrzeć to tak naprawdę ją STWORZYĆ. Umiesz ją tworzyć z wszystkim, co jest dorobkiem energetycznym wszechświata, nie ma już dla ciebie przeszkód, taki czas nadszedł epoki sercem zwanej. Ile będziesz potrafił się nauczyć w tym serc spotkaniu zależeć będzie od tego ile miejsca zrobisz w swoim skarbcu, na te perły i diamenty energii świata.

Wizja płynie dalej. Poza wirem pojedynczym i wspólnym jest wielka przestrzeń, która łączy wszystkie istnienia ze sobą. Jesteś już jej częścią, czy to wiesz, czy tylko jeszcze podejrzewasz. Ja ci mówię wprost i bez ogródek, że płyniesz na czele fali przemiany jaką istnienie przynosi, bo pracujesz na należne ci tobie miejsce na jego piedestale. Ileż na nim już jest istnień, to musi być cudowne tak żyć w czasie, gdzie te zmiany zachodzą. Może kiedyś opowiesz mi historię swojego istnienia, swoimi słowami, które wykraczają poza to co odebrać można patrząc na energii obraz, w oczach jej odbicie. Ty wiesz więcej, najwięcej o tym jak to u ciebie wygląda i tego rozumienie staje się podstawą pogłębiania twojej wrażliwości w stosunku do twoich możliwości obecnych.

Nie zatrzymuj się, tylko o to proszę. Niech fala niesie i niech kontynuowana jest między wami wymiana tych duchowych skarbów. Póki co my damy więcej, ale zobaczysz, ani się obejrzysz, a swoje własne diamenty będziesz dla innych z siebie wyłuskiwał. Trzymamy cię za rękę do tego czasu, ale nie by prowadzić; raczej byś serc naszych grzanie poprzez ten uścisk poczuł.

Mikołaj

piątek, 6 lutego 2015

Uśmiech pewności

Istnieje w świecie energii miejsce, przez które przepływa energia słów wypowiedzianych i tych przemyślanych. To miejsce jest szczególne dla was, bo świadectwem jest dokonującej się w was przemiany. Gdybyście mieli dostęp do niej, gdybyście potrafili sercem sięgnąć w to miejsce zobaczylibyście ogrom zaszłości i tego, co już udało wam się osiągnąć. Jest to przede wszystkim zapis czytelny, oczywisty, jasny, bez komentarza jakichś energii myślicielskich. My nie patrzymy na to co już pomyślane, my chcemy wiedzieć, poznać to, co z tego wszystkiego może dla was i świata energii współistnienia wyniknąć.

To co jest istotą tych zapisków teraz, w tym momencie waszego istnienia pokazuje wielkie pomieszanie pojęć i konieczność ich zredefiniowania w sposób zrozumiały, przyswajalny dla odbioru ludzi, których one dotyczą. Pokazuje przyszłość, w której na razie jest chaos, ale również nadzieję na wyłonienie się Mistrzów, którzy uporządkują i zaprowadzą ludzi na spokojniejsze wody istnienia. 

Myślenie ma tą zaletę, że można je zmienić: subtelne sugestie przemiany pozwolą na uzdrowienie procesów zachodzących w człowieku. Odczuwanie wymaga innego rodzaju pracy, a jest nią budowanie w sobie przestrzeni wrażliwości do tego, by nie tylko odbierać, ale również wyłuskiwać z siebie coraz to szlachetniejsze uczucia, coraz to szlachetniejsze emocje. Zapanujesz nad tym, bo wiesz, że ciebie to dotyczy, że teraz nadszedł czas, w którym materia twojego życia jest uporządkowana, na swoim miejscu tobie podległym. Szumią knieje twoich myśli złotych, a więc zanurz się w jezioro uczuć Lepszych.

Ja wyciągnę rękę pierwsza i wręczę ci gwiazdkę pierwszej pomyślności w twoich staraniach. To moja miłość do ciebie, to mój przywilej tak móc skorzystać z mojego dorobku. A ty bierzesz ją i przytulasz do serca, bo wiesz, że gdzie byś nie poszedł i czego byś nie robił ona tam będzie, a ja z tobą. Kochasz ludzi i siebie i w tym uczuciu wzmacnia się twoje oczekiwanie na więcej. Prowadzi cię ono w rejony, w które żadne zwoje, szkiełko i oko zaglądnąć nie potrafi. Na tym polega wyższość odczuwania, na porzuceniu myślenia, które siłą rzeczy fragmentem zawsze będzie całości dopóki całość historii nie zostanie wypowiedziana. A co jeśli coś ci przeszkodzi w tym recytowaniu, czy wracasz do tej historii by ją dokonczyć? To zależy zbyt często od kaprysów dzisiejszego świata, a zbyt rzadko od prawdziwego serca wołania. Usłysz więc moje słowa szczere, które kobiecą nutką się w tobie jak echem odbijają. Ono rozchodzi się ciepłą falą po twoim ciele i wychodzi poza nie, poza obszar i pobrzeże tego co jest twoją aurą. Ono wiąże cię z uczuciem moich Sióstr i Braci, bo my już dawno razem się ze sobą pobrataliśmy, a teraz ciebie zapraszamy do wyniesienia na piedestał istnienia razem z nami.

Zatrzymaj się na chwilę i pomyśl o tym, co jest istotą, celem twojego życia. Nie jest to zbyt duże zadanie, bo choć cele niełatwe to nie noszą w sobie komplikacji, które wywołuje przekładanie ich wszystkich na słowa. Wołam o takie ich odczucie, że w jednej chwili oczy ci się szeroko otwierają a pierś wypełnia zrozumienie motywów twojego tutaj istnienia. Dodaję ci odwagi, by wykonać ten skok wgłąb siebie, bo odwagi ci teraz trzeba. Usłysz grzmot w oddali, to ktoś ważny daje ci znak, że siebie samego trzeba przede wszystkim SŁUCHAĆ.

Serce wybija godzinę twojej chwały. Ono promienieje na wszystkie strony, ono rozpierane jest energią istnienia, która rozchodzi się szeroko i głęboko wnikając w warstwy i tkaniny, z których ulepiona jest wasza rzeczywistość. Podtrzymuje cię na duchu myśl, że całym zastępem jesteśmy z tobą i po linii naszych połączeń, tego ciebie wyniesienia, płynie energia wsparcia i miłości, która przeszkód się nie boi, która oporu nie zna. 

I ja, tak sama z siebie, ślę uśmiech pewności, bo widzę jak promienieje i twoje oblicze. 

Matka

wtorek, 8 lipca 2014

Cztery złota

Istnieje potrzeba innego spojrzenia na Tą i Tamtą przestrzeń. Pamiętajcie, że wrota otwierają się przed tymi, którzy najpierw znajdą w sobie odwagę pomyślenia o sobie inaczej. Inaczej, czyli jak? Tak jak podpowie Serce, tak jak Dusza zaśpiewa; zastanówmy się więc jakimi słowy dotrzeć do tej cząstki Ciebie, która o tobie stanowi.

Potrzeba ci zasłuchania się w swoje potrzeby i pragnienia. Od nich zaczyna się twoja historia. Pomyślisz wówczas o tym, jak urządzone będą wnętrza twych przestrzeni, jakimi szatami się odziejesz, jakimi ludźmi się otoczysz oraz jakie marzenia i cele dadzą Ci spełnienie. To krok pierwszy, którego nie można zaniedbać licząc, że wszystko samo wypłynie i skapnie wam na otwartą dłoń, która zwinięta jest w pięść. Dajemy wam szansę i wspieramy naturalne procesy, które warunkują takie tych procesów się zadzianie. Potrzebujemy w was jednak więcej Świadomości tego co czynicie, rozumienia jak elementy tej układanki Waszego Życia składają się w całość i jaki wpływ mają na tą większą, na energię istnienia. Gdy zobaczysz, poczujesz lub po prostu się Dowiesz gdzie umiejscowiony jesteś w tej układance, niemal plątaninie złotej nici, która wszystkich was przepasa wówczas zastanowić się będziesz mógł jak otworzyć wrota do Wyższych Wymiarów.

Bo one są Tu. One są na wyciągnięcie waszej ręki, jesteście w nich zanurzeni i ich częścią, świadomością tylko swoją jeszcze nie do końca obejmując elementy na to się składające. O tą Świadomość wołamy, o tym wznosimy tu na Padół pieśni co jak złoty deszcz opadają na wasze ramiona. Weź tą jedną, złotą kroplę. Ona rozpływa się w Twoim wnętrzu i zwiastuje Burzę Przemiany. Zastanów się nad sobą, nad tym co robisz, co Ci nie wychodzi, a co idzie dobrze i zmień nie tylko siebie, ale swoje zachowanie, to jak odnosisz się do innych, bo zawsze wszystko można Lepiej, Więcej... 

Przesyłam iskierkę dobrej nadziei. Potrzebujesz jej, bo jeszcze nikt nie może być Samotną Wyspą dźwigającą ciężary cudzych losów. To zrobią ONI, Ci wielcy, Ci Jasności najbliżsi. Oni to ROBIĄ, bo oni Miłowanie w sobie odnaleźli bezdenne, odpowiedzieli na to wezwanie, które z nich wypłynęło światłem z ich Serc ku wam wychodzącym. Potrzebuje ono ciepłego przyjęcia, opieki, podtrzymania siebie w tym swoim Płonięciu. Podmuchaj na niego ciepłem swojego wnętrza, a ono wpłynie do ciebie i Świat twój wewnętrzny ogniem zawiruje.

A ja na wietrze puszczam złote piórko. Ono niby się waha, niby tańczy niezdecydowane, w którą stronę sie udać, a jednak... Mknie ku Tobie, bo wie, że ma coś do Zrobienia. Co takiego. Myśl twoją pobudzić do samostanowienia o sobie, do zdolności samoobronienia tego, co jest Tobą, co jest tak ważne, a co przecież stale zmienia swoją definicję. Nie szukasz Miecza, a jednak to Piórko Mieczem się staje, bo w Tobie tego samoobronienia jest potrzeba; w chaosie potrzeb i sygnałów dostrzegać mądrze te, które wspierają Twojego wzrastania ideał.

I wreszcie grunt złotym pyłem pod nogami ci przysypuję. Droga wcześniej może Nieciekawa, kierunek Taki Sobie, a jednak zmierzasz w tym dobrym, uspokojenia pełnym i jasnej ścieżki mieniącej się barwami odbitego od złotego pyłu Naszego Światła... My strumienie jego kierujemy na was, teraz, w tej Nowej Epoce i wznosimy o waszego Serca Śpiewanie. 

Doskonale Ci się to udaje, a wiesz dlaczego? Bośmy dawno już ze sobą rozmawiali, bośmy dawno się już pospotykali i wysnuliśmy Wszyscy wspólnie taką wizję naszych splątanych ze sobą Mocno istnień. I ja jestem przy was. Mówią o mnie Wielki, Wspaniały, bo taki jestem, ale nie o to mi teraz chodzi, by budować w sobie sił staranie - chcę byś zbudował je ty w sobie, dlatego Akcentuję swoim przy tobie bytowaniem takie mojego Świecenia akcenty. Nie potrzebuję już nic więcej jak przeglądać się w oczach twoich i widzieć takich moich starań Nagrodę.

Kapturowiec

czwartek, 2 stycznia 2014

I want to speak

I want to speak and be heard just like those who live want. Channeling is one option for my message to reach wide range of people across multiple time zones and places. Would I be able to do the same whilst being born and raised on this planet amongst you? Oh, but I would lose the perspective I have here and the feeling of always being safe, of always being surrounded by my Friends who without a moment thought are prepared to be there for me to Bounce my energy from. 

I have come to serve the cause, which is embracing Earth with ever stronger, firmer grip. It's a message of love, creativity and solemnity. I want to add to that something of my own, the ability to smile in the darkest hour, to see the light when it's the blackest... I have helped Many on this journey of self-discovery as it's nothing more than that. And yet it's the most profound journey spirits embark on - finding what's hidden within, taking everything that is perceived as your guide. I'm practical and want to be practical, have observed many struggling and want to share my wisdom particularly with them.

Stop, think, react in a way that is Safe to you and others before making your mind up on what to do and when. Consider the energies, even, or especially, when they are subtle, when you are unsure. Look for sources of inner wisdom, always, by default in first instance and then what you find take and carry with you through discussions and discoveries of the meaning of what you have found. Once that is done that energy is ready to go back to you; to change you in a way that shapes your destiny, which comes from one source and one only: you. It's that space at the centre of what a feeling or a thought would be circling around, it's that centre of the whirlwind of energy. Follow it and once there you just may discover a pathway, a staircase that will never end as it's eternity. Yes, you have that there also, just search, just ask the question and start looking for what it means to be human, to be energy and matter combined in a beautiful process you call Life. What we call life would surprise you, as many more than just biological creatures have thoughts and feelings and-or can Change. You don't have the perspective I have yet, there will come a time in your History when this will become accessible but isn't at the moment as the energies of your Places are so tangled up, so complicated that any traces of greater truths get lost in plethora of distractions that are more important to you still.

You will change that and we will help. We will focus the efforts and keep reminding you of your responsibilities you have primarily to yourself. How? By speaking to you like I do now or by just standing next to you hoping that when you search Inside for answers part of what is the solution will come from our influence. And all that we will be doing is just standing there... You have the connections needed for this to work, as you've forged relationships for millennia, which created a network that is now finally wrapping tightly around this Place you call Home, reminding that it is that of now, within the period in your Life you call Time but even that will end someday for all of you. Where will you be then? Is There not where your Home really is? Yes and no. Yes, as you are first and foremost energies that came here to connect with a different Reality. No, because in doing so you don't loose any traces of your spirituality. You are just Overwhelmed by what becomes your sensory perception and become stronger and stronger to finally grow above it. And you do, every day, which is a work I admire and love human energies for. You are beautiful as you are and simple truths are often the most difficult to discover. 

Realising your potential is a task for many lifetimes. Potential within you is already realised, what isn't is your awareness of it. Don't make many mistakes, be smarter than that and learn to achieve what you want through ethical stream of energy coming from within. I speak of this 'within' a lot, I say it's what precedes the thought. In fact, it is the Quiet that is there that matters most. It soothes the pains, it calms the feelings and thoughts raging. I do this and put a crown on your head that calms them and makes you the king of your own Space. You, and only you, can tell what's really happening in your Keep. Guard it, defend it but let the stillness be your sword, let the Cloak be your armor. I give you that, too, the Cloak that ties you in with the history of your planet. Use it to give respite to those in distress and protect them from harm that they at first inflicted upon themselves.

The story will be a happy one, I promise. But do you believe? Will you believe if I touch your hand or will it take for me to almost materialise so that you can see me in the light of day. I will not do that, it's not my responsibility to reveal myself before you. 

But I'm there, are You ready to see me?
Laura

środa, 5 czerwca 2013

Zatrzymam czas

Zatrzymam czas. Czasu nie potrzeba obmyślać i planować na lat kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt. Czas wydarzeniem jest w was się dziejącym, potrzebnym wam w uczynkach codziennych, w przyrzeczeń dotrzymywaniu, w spotykaniu się w miejscu określonym. 

Czas ogranicza. Nie ograniczeniem jest on dla waszych możliwości miłowania, pojmowania jakimi barwami się on mieni, odkrywania w sobie pokładów jego głębszych i uczenia się przekazywania ich w sposób coraz doskonalszy. Jest on potrzebny, by uczyć was dyscypliny poprzez świadomość, że życie ziemskie ograniczone jest jego przedziałem.

Posłuchałem kilku głosów, kilku serc swego czasu. W wielu z nich dźwięczała pewna nuta. Grała ona, mieniła się barwą, dźwiękiem przypominającym zrazu opokę, ostoję, która wątłą podporę dla tych serc stanowiła. Czas niesie więc ograniczenie, którego wyzbyć się trudno, powie ktoś: niemożliwe, ale ja wam teraz rzeknę: zatrzymam go dla was.

Stajemy w bezczasie i patrzymy jakie obrazy przed oczami naszej duszy się pojawiają. Mienią się one barwami doskonalszymi, jaśniejszymi, dostrzegamy inne ich odcienie w czystości barw dotąd niewidzianej. Słyszymy jej melodię i odczuwamy sobą ten przepływ nieprzerwany tego, co jest PROCESEM w was przemiany. On dokonuje się stale, czy czasem jest ograniczone wasze istnienie, czy nie. Potrzeba wam pomyślenia o sobie bez kategorii ograniczeń, wyzbywszy się go zobaczycie prawdziwsze swoje i nawzajem oblicza.

A co ze mną, jakie mnie, Mistrzowi, przypadną w udziale dostojności. Ja zobaczę rozświetlone oblicza, na podzięki nie zaczekam. Ty pobiegniesz przed sobą, bo dostroisz się do nowych pokładów dostępnych ci i pomocnych energii. One ubarwią twoje bytowanie w sposób, który dotąd nie był ci dostępny.

Zatapiam się więc w tej myśli: jak to jest być w bezczasie? To tak, jakby nie miało się problemów, jakby gonić nie było już trzeba, widząc naturalne ciągi zdarzeń, bo one już są, kreowane są siłami woli twojej do ich wesołego spełnienia. Zauważysz, że w takim patrzeniu wszystko jest, a będąc ucierpieć może tylko twoje, nie cudze oblicze. Odwracać więc zaczynasz biegi zdarzeń niechcianych, bo czas nie powoduje, nie odwraca twojej uwagi od tego, co naprawdę jest ważne. Zobacz siebie ponad nim, a ja stanę przy tobie i zatrzymam go... żeby nie powrócił do twojego istnienia na zawsze.

Co jeszcze z takiego patrzenia zrodzić się może? Piękno duszy i wnętrza, które wreszcie pozwala sobie na swobodny w nim przepływ tego, co swoim naturalnym rytmem i tak płynąć zechce i zamierza. Żadne źródła nie zatrzymują się w tym pędzie, przyspieszają rozumiejąc swoją rolę we wszechistnieniu, w tej energii, która splata wszystkich powiązanych waszą wspólną historią. Zauważyłem kiedyś tak patrzącego mędrca i w oczach jego dało się zobaczyć sączące się złocenia i srebrzystości piękna duszy jego. To mój brat tu w świecie energią nazwanym, patrzymy sobie w oblicza wciąż widząc kontynuację naszych istnień; starań w niesieniu ciepła ludziom.

Gdy byłem tu z wami, chadzałem drogami niestrudzenie. Wiedziałem dokąd idę i że tam dojdę. Rozumiałem, że już tam byłem, czyniąc to co czyniłem na miarę swoich sił, choć ledwie ułamkiem swego sięgania w tak odległą przestrzeń jeszcze tam naprawdę byłem. Pozaczas zabierze wam niemożność, od której chcecie odejść, pomyślcie więc czasem o sobie w kontekście postaci tym nie ograniczonej.

Zasługą waszą jest organizacja ludzkich aktywności. Nie ma zastrzeżeń do tego jak organizujecie sobie swoje zajęcia. Tym, co pozaczasu wymaga jest to, czym jest on wypełniony, a najczęściej zapominaniem o swoim dobrobycie w szerokim kontekście tego co światowe i zaświatowe. Pięknem dzwonu mej duszy wybijam godzinę, która dla was nastała. Godzinę nie mierzoną dniami, ani tygodniami, czy latami. To Godzina twoja nastała, na powstanie dla siebie z wewnętrznych mogił, zmartwychwstanie i pokonanie czasu, którym niby wszystko jest ograniczone, którym jest zarządzane, a który tak naprawdę ukłonem jest w stronę woli i piękna energii, granic nie posiadających.

Pozostawię was więc z taką oto myślą: czy czujesz, że gdzie chcesz być to jesteś, a gdzie byłeś, już nie powrócisz? Czy widzisz w sobie te znaki, te sygnały, które jak ten dzwon ogłaszają wieść, że odnalazł człowiek drogę do samopoznania, do samego nazwania i stanowienia o sobie poprzez wieki i historie całe. Wyczuwam piękno, które czasem się nie mieni. Ono mówi, śpiewa wręcz, o tym jakich cudowności w sobie napatrzeć się nie może. Zasugeruję, podsunę ten pomysł śmiało: zapatrz się tak i zapomnij o tym, co za chwilę, bo widząc siebie w Całokształcie obrazu zdarzeń zdecydujesz o tym, co już wiesz, że dokonać się w tobie przyrzeczeniem dokonało. Ten obraz trzymaj w sobie, a zmieni się oblicze świata, któremu cierpień tym ubywa.

Mistrz.

wtorek, 12 marca 2013

4 Stopnie Wtajemniczenia

Witajcie,

Na wstępie chciałem napisać, że choć będzie o pewnych 4 Stopniach Wtajemniczenia, to jednak nie przywiązujcie proszę zbyt wielkiej wagi do tego podziału... ani żadnego innego tu poczynionego. Nad innymi też na pewno warto się przy okazji zastanawiać, ale moje własne na pewno nazywać będę umownymi.

Będzie to opowieść i podsumowanie pewnych czynionych przeze mnie (najczęściej spontanicznych) obserwacji - patrzenia na ludzi z punktu widzenia tego jak wyglądają postacie energii zwanych Opiekuńczymi przy tych ludziach stojący.
Poznanie tych ludzi bliżej pokazało mi elementy tego jak im się żyje, jak wygląda ich definicja siebie oraz życia i istnienia. Niejako przypadkowo między tymi dwoma obszarami zaczęły rysować się pewne cechy wspólne, łączące je ze sobą i pokazujące stopień zbliżenia człowieka do tego, co ogólnie nazwać można duchowością. Ten spójny obraz wyłaniał mi się powoli, w zgodzie z prędkością postrzegania przeze mnie tej zbieżności w różnych, mniej i bardziej typowych sytuacjach życiowych.

Stopień Pierwszy 
Opiekun: ukryty w Cieniu.
Człowiek: w Bezruchu lub w Oczekiwaniu

Istnienie ciszy duchowej jest trochę paradoksem - energia płynie, jest w ciągłym ruchu, ciągle coś się w niej przemienia albo dąży do takiej przemiany. Bezruch energii jest stanem trochę przykrym, jakby nienaturalnym, często towarzyszą temu we mnie odczucia chęci pobudzenia do czegoś, spowodowania jakiegoś poruszenia, żeby coś popłynęło, coś się wydarzyło. Czasem mówimy, że mamy ochotę kimś potrząsnąć, trochę tak to osobiście odczuwam. Człowiek taki ma w sobie lęk, obawy przed ponoszeniem jakiegoś ryzyka, bo przemiana jest postrzegana jako coś, co może odebrać strefę komfortu i wrzucić na ścieżki nie poznane. Czasem odczuwa się stan oczekiwania, żeby coś przyszło, jakiś impuls skądś, z zewnątrz - szanse na taki impuls nie są małe, ale stosunkowo nieduże są szanse jego w porę dostrzeżenia. To wyzwanie ludzi z Opiekunami ukrytymi w Cieniu.

Wyglądają Oni jakby stali kilka metrów za plecami takiej osoby, czasem dodatkowo lekko ponad albo dość wysoko ponad ziemią. Nie są zbyt zaangażowani w życie takiej osoby, w stymulowanie tych impulsów, są jednak gotowi nieść pomoc i wkroczyć do akcji, gdy tylko zakradnie się myśl, że można żyć inaczej, lepiej... Choć są, stoją, bywają i czuwają, to jednak ochoty w nich do takich ingerencji nie mają w sobie za wiele - oni czekają, aż coś w takiej osobie się poruszy, każdy impuls ze swojej strony rozważnie planując, by mieć pewność, że to będzie ten, który jak iskra przemieni się w większy płomień.

Stopień Drugi
Opiekun: wychodzący z Cienia - w Szarości
Człowiek: w Konflikcie lub w Chaosie

Tutaj następuje starcie: gdzie historia, przeszłość, utarte schematy ścierają się z tym, co staje się nową, lepszą ale nie wypróbowaną wizją jutra. Starcia dokonują się również na linii człowiek-świat zewnętrzny, co powoduje duże wahania nastroju i ciągłe poczucie zmagań z życiem i zmęczenia nim.
Ten etap wymaga wiary, czasem przyniesienia pomocy, impulsów. A nade wszystko: własnych sukcesów. Nic tak nie przekonuje do pójścia ścieżką przemiany jak sukces osiągnięty na tej drodze, własnymi siłami (a liczy sie każdy, nawet najmniejszy). A przez własne siły rozumiem także umiejętność dostrzegania i wykorzystywania szans, które daje życie. To wielka sztuka umieć przyjąć dar od losu i wyzwanie dla wszystkich, którzy mają przy sobie Szarych Opiekunów.

Stoją oni bliżej za plecami, 1-2 metry, najcześciej już przy ziemi albo pół metra nad nią. A przynajmniej tak ja ich widzę. Ich zaangażowanie uzależnione jest od tego jaki wątek dominuje obecnie w człowieku (pamiętając, że panuje chaos i konflikt), jest to więc zaangażowanie umiarkowane, inspirują myśli, które kierują w dobrą w przyszłość, nie powielanie schematów. Są bardzo, bardzo cierpliwi.

Stopień Trzeci
Opiekun: w Bieli lub w Jasności, Wyspecjalizowany
Człowiek: w Zgodzie z losem i świadomy swojej "przeznaczonej" ścieżki

To ludzie z poczuciem misji, mający świadomość swojego miejsca w świecie i mający uporządkowane wnętrze. Choć nie zawsze wszyscy się z nimi we wszystkim zgodzą, to jednak nikt nie odmówi im przekonania o własnych racjach. Często będą wiedzieli jaka jest ich misja życiowa i będą ją realizowali. Interesować ich może niewiele ponad to, co przystaje do tego celu. To ludzie, którzy dużo w życiu przeszli i to w co wierzą jest bezpośrednim efektem pomyślnego przerobienia lekcji i życiowych wyzwań. Otwarcie się na szersze horyzonty myślenia i odczuwania może stać się wyzwaniem osób o Jasnych Opiekunach (ale nie musi).

Opiekunowie tacy stoją bardzo blisko, tuż za plecami albo troszkę z boku. Najczęściej da się wyczuć zgodność inspirowania Opiekuna z tym, co człowiek obrał sobie za cel swojego istnienia. Jest to układ funkcjonujący w jedności, w dużej zgodzie i skupieniu. Widuję też duże świecenie opiekuna, jakby przyzwolenie na te aspekty przebytej drogi, które w danym momencie dają najlepsze, najoptymalniejsze rezultaty. Bardzo lubię to widzieć, bo to świadectwo osiągnięcia w człowieku dużego stopnia wewnętrznego porozumienia oraz akceptacji życia, świata i ludzi takimi, jacy są i pozytywnego ich inspirowania w myśl obranej przez siebie ścieżki.

Stopień Czwarty
Opiekun: wiele różnych Energii Opiekuńczych, czasem nawet bardzo tłumnie, w krótkim czasie
Człowiek: stale Poszukujący ogólniejszych prawd życiowych, może nie mieć jednej stałej ścieżki życiowej, mało podatny na to, co nazywamy przeznaczeniem.

Tutaj życie staje się bardzo ekscytującym, ale 'tylko' etapem istnienia. Prawdy ogólniejsze, szersze, łapanie wszelkiej mądrości staje się wątkiem dominującym. Jest cechą ludzi na tym etapie duże otwarcie na różne myśli, możliwości - a mnożą się one jedna po drugiej, wszystko staje się szczeblem w rozwoju, pretekstem do przemyśleń i nowych działań. Przemiana jest bardzo intensywna, wielokrotnie w ciągu życia zachodzą głębokie zwroty akcji, ale bez utraty wewnętrznej integralności - raczej dobudowywania do istniejącej struktury myśli i uczuć nowych, komunikujących się wewnętrznie połączeń. Praca z ludźmi może wyniknąć niejako sama z siebie, bo człowiek taki odbierany może być przez innych jako inspiracja dla nich samych. Wyzwaniem ludzi mających przy sobie wielu Opiekunów może być brak poczucia drogi, jednej ścieżki, która dokądś prowadzi, a więc i poczucia przynależności, określonego miejsca w życiu.

A Opiekunowie mogą być przeróżni, najczęściej mają cechy tych ze Stopnia Trzeciego, ale jest ich bardzo wielu, każdy inspiruje na swój sposób jakby tak szybko chciało się wykorzystać dobrą koniunkturę, pełne nastawienie na przemianę. Stąd ciągle się coś dzieje, wiele pozytywnych, cudownych rzeczy. Znam ludzi na tym poziomie i oni wszyscy tego doświadczają na swój sposób.
Nie oznacza to, że nie mają oni swojego Stałego Opiekuna lub dwóch - mogą ich mieć, ale staje się to mniej istotne, bo ważniejsze jest to, co można takim wysiłkiem dokonać, jak wiele przemienić dla dobra tej osoby i wszystkich dookoła. Może jest to po prostu jakiś pewien znak naszych czasów...?
---
Etapy więc mogą się mieszać, człowiek bowiem nie jest zawsze strukturą energii jednorodną - pewne 'części' mogą być rozświetlone bardziej, inne mniej; potencjał z jednych uwolniony i zrealizowany bardziej, a z innych mniej. Każda konfiguracja Opiekunów jest jednak optymalna, tak samo jak ich inspiracje. I choć są cuda to jednego nie można zrobić: przekonać kogoś do czegoś jeśli nie ma we wnętrzu na to przyzwolenia, gotowości. Każda pomoc, inspiracja, porada rozbije się o niemożność, jeśli w człowieku nie ma gruntu na jej przyjęcie.

Ale i tak warto! Bo jeśli czegoś nauczyła mnie tematyka duchowości to tego, że wszystko jest możliwe, że dużo można "wyprosić" i wiele reguł nagiąć jeśli jest szczera ku temu intencja. Nie ma tu żadnych gwarancji, ale na szczerą prośbę, intencję zawsze znajdzie się tam u Góry odpowiedź. To na jakim etapie jesteśmy zaważy na tym jak ją zinterpretujemy.

środa, 2 stycznia 2013

Ubarwianie przyszłości

Ubarwianie przyszłości zaczyna się właśnie teraz - od chwili przemyślenia, od chwili zasiedzenia się w stanie niczym nie przerwanej ciszy. Popłynie strumieniem barwa w tej ciszy i z tej ciszy zrodzona, która doda nowych kolorów temu ku czemu zwrócone są twoje myśli. Zasłuchaj się w jej melodii, w jej tonacji, pomyśl o niej jako o czymś co twoje, co z głębi ciebie wypływa. Czy potrzebna jest energia z zewnątrz, czy trzeba się nią karmić i na nią liczyć? Tak, ona też przychodzi, ale jako pewien przyczynek, impuls do tego, by w sobie szukać prawdziwych źródeł przemiany - źródeł nie posiadających wstecznego biegu.

A gdzie one pędzą, ku czemu na spotkanie? Ty już wiesz, bo stale zastanawiasz się nad tym jak wyglądać będzie twoje jutro, z czego skladać się będzie twoje ziemskie doświadczenie i ile miłości uda ci się dać innym i samemu odebrać i przyjąć do swojego serca.

Ja jestem mistrzem i Mędrcem, jestem jednością sam w sobie i w zespoleniu z wszystkim co jest dookoła, do czego wzrok może dosięgnąć i ku czemu może wznieść tylko swoje westchnienie. Pomyśl o mnie jako o Wzorze, jako o pomyśle jak samemu na siebie i w siebie zechcesz spoglądać. Takim właśnie patrzeniem uda ci się zaakcentować w sobie co na moje podobieństwo uda ci się w sobie zobaczyć. To tam jest - jest w tobie bowiem cała historia tego, co się wydarzyło oraz historia tego, co jeszcze ma nadejść. Nazywam obie historiami, bo o przyszłości też można rozmawiać jako impuls do jej przemiany lub okazji do radosnego ją z otwartymi rękoma witaniu. Zastanówmy się czym ona w twoim przypadku jest?

Jest w tobie dużo niepewności, zastanawiasz się jak sobie z życiem poradzić i jakie kierunki i ludzi dookoła wybierać jako Godnych kompanów do wspólnego tej Chwili przeżywania. Jest też w tobie ogromna siła, ta już zrealizowana, ale także ta jeszcze w potencjale - bądź jednym z tych, ktorzy ten potencjał w sobie uruchamiają, którzy przede wszystkim na siebie liczą w swoich zmaganiach w istnieniu. Nie będziesz sam, bo cokolwiek znajdziesz w sobie dodane w dwójnasób ci będzie jeśli prawością i słusznością będzie się mieniło. Co jeszcze jest w tobie? Wiele cierpienia, że nie udało się to czy tamto, że ludzie zawiedli raz po raz, a ty ofiarą jesteś swojego istnienia. Wybierasz tak patrzeć na życie i wybór ten nie przynosi ci spełnień marzeń, o których śnisz czy to w nocy czy to na jawie łapiąc się na szczerym pragnieniu ogarniania sobą coraz większych przestrzeni Ciepła.

Zrezygnuj z takiego obrazu siebie i popatrz na mnie. Spójrz mi w oczy, co mówi ci twoje widzenie, twoja intuicja, gdy tak na mnie patrzysz. Widzisz te dwa promienie jak złote monety mieniące się w pełnym słońcu widzące w tobie tylko Piękno, Siłę i Skuteczność! Dlaczego wszechwidząc nie dostrzegam w tobie tego, co może być Zaciemnieniem? Bo wiem, że to eksperyment, że to próbowanie różnych scenariuszy przez ciebie celem odnalezienia tego, co będzie podstawą dla twojej indywidualnej Pieśni. Wiele w życiu wydarzyć się może, niesiemy wieść sprzeciwiającą się temu, co rzekomo wydarzyć się musi! Popatrz na siebie inaczej już dziś, a jutro dojrzysz rozjaśniających się przed tobą horyzontów twojej przemiany. Zbierzesz jej owoce a twoje samopoczucie, sukcesy i zdrowie pokażą ci, że właściwą wybrałeś ścieżkę. Czy więc uwierzyć najpierw powinieneś mi na słowo, a może już wiesz, że słuszna to wizja bo jej słuszność podpowiada ci serce twoje tylko szukasz Pretekstu, by jakoś do przodu, niepewnym krokiem zacząć iść w stronę jej spełnienia? Zamyśl się nad tym i podejmuj odważną Decyzję: pójdę w stronę słońca, pójdę w stronę jasności i mądrości myśli, słów i dokonań moich. Wybieram dla siebie życie lepsze - lepsze, bo dostrzegające wartość przemiany tego co było w Przyszłość tego co stanie się przyszłością narodów, świata całego.

A to niby taka skromna, bo tylko twoja myśl. Jaką ona ma siłę, by świat zmieniać, wpływać na niego. Chcesz jego przemiany, ale nie dostrzegasz jeszcze ścisłego związku jaki z nim masz, bo jedności swojej z nim nie widzisz, nie czujesz. Ale on JEST, w całej swej okazałości stoisz przed moim patrzeniem i tak jak ja zjednoczony z istnieniem tak ty w swej istocie nierozerwalnie z nim połączony. Dlatego nasze drogi krzyżują się raz po raz, bo razem stąpamy po jednej, choć pozornie tylko dwoistej, przestrzeni. Jednością ona także jest i w tym zjednoczonym patrzeniu również dostrzeżesz dla siebie korzyść, wartość zeń płynącą. Popatrz więc na siebie i pod takim zmienionym kątem.

Ono również Ubarwi twoją przyszłość i zepnie jak klamrą tą ścieżkę od Teraz ku temu, co Zatem. A tam ja będę stał i czekał na ciebie, powitam cię uściskiem, a ty już będziesz wiedział, że prócz mojej sympatii i uznania dla twoich osiągnięć niczego więcej ode mnie chcieć nie będziesz. Wiedzieć będziesz, że masz to w sobie, bo sam w sobie poszukałeś, wydobyłeś i uruchomiłeś ten wewnętrzny potencjał. On zmieni twoje oblicze, rozjaśni i odplami to, co sprzeniewierzone. Porzuć ścieżkę cierpień, a stanie się dla ciebie Jasne jakie następne kroki powinieneś poczynić - jeszcze w tym zakątku wszechświata.

Mędrzec

poniedziałek, 26 listopada 2012

O przyszłości

Witajcie,

Zawsze kiedy rozmyślam o przyszłości czuję, że wchodzę na wielowątkowy szlak, który wiąże się z kolejnymi, pokrewnymi wątkami by stworzyć jakiś myślowy szlak, który prowadzi do ostatecznego wniosku. Czasem takie wątki-szlaki kończą się ślepym zaułkiem; trudno jest dojść do tego ostatecznego wniosku, które ogarnąłby je wszystkie. Nie wiem dokąd dojdę, ale podążę do przodu, zapisując każdą myśl, nie gubiąc wątku ogólnego i może coś sensownego się z tego narodzi - zobaczymy!

Przyszłość to ciekawy twór. Na pewno istnieje: jako energia, jako koncept z którym można/powinno się negocjować. Każdy ma przyszłość nawet ci, którzy mają przekonanie, że to nieprawda. Żyjemy bowiem wiecznie. Ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że z perspektywy energii wygląda to inaczej; one nie wydają się istnieć w czasie, przestrzeni. A my tak. Na czym więc ta odmienność może polegać?

Może i jest tak, że jako ludzie idziemy w przyszłość i zostawiamy za sobą przeszłość. Ale może jest tak, że jako energie tak naprawdę nie poruszamy się w konwencjonalny sposób - może "stoimy w miejscu"; nasza świadomość po prostu stoi zawieszona w nieprzestrzeni i nieczasie i wszystko inne porusza się względnie dookoła. No bo czyż powodując ruch ciała zmienia się nasza świadomość? Czy stawiając krok do przodu porusza się razem z tym krokiem nasze wnętrze? Nie, ono rządzi się innymi prawami i choć porusza się (bo faluje, bo zmienia się), to jednak nie w kontekście tego co w jej przestrzeń samoistnie "wpada" jako efekt tego (fizycznego) ruchu. Jeśli pójdziemy piechotą, wykonamy jakiś ruch ciałem, zawsze poczujemy opór wiatru, większy, mniejszy, ale zawsze. Coś więc zawsze będzie działało na nasze ciała. Ale z duchem, energią tak przecież nie jest. Można przemierzyć całe życie i ruchu w sobie mieć niewiele; można przeżyć mało, ale spowodować takie poruszenie w sobie, że można by obdzielić nim pięcioro. Czas i przestrzeń, z perspektywy energii, nie istnieją (albo przynajmniej są bardzo, bardzo giętkie), bo nie zmieniają, nie wpływają bezpośrednio na nią, na świadomość i naszą podświadomość.

Co więc decyduje o tym poruszeniu energii? Czym jest w tym kontekście przyszłość? Czy marszem w przyszłość czasową, czy raczej marszem w to, co bardziej... istotne, sensowniejsze, lepsze.

Jeśli wyobrazić sobie, że czasowo i przestrzennie świadomość-energia jest statyczna i zmienia się tylko sama w sobie, to przyszłość/przeszłość, pomysły, energie otaczające, wnioski wygenerowane same z siebie, potencjały rozwijane z wewnątrz tylko jakby "latają" wokół naszej energii i naszym wyborem (świadomym i/lub nieświadomym) łączymy się z tą energią, ona zaczyna nas dotyczyć i nas wewnątrz zmieniać. Rozważamy ją, a przychodzi ona pod postacią najróżniejszych rzeczy: zdarzeń, ludzi, słów wypowiedzianych, książek przeczytanych, momentów bujania w obłokach, pomysłów i inspiracji itd. Bywa przecież tak, że są zdarzenia, które dzieją się, ale nie robią na nas wrażenia. Na inną osobę zrobią, wpłyną, na wiele osób w różnym stopniu, a to przecież jedno i to samo wydarzenie.
Jeśli więc człowiek mocno przywiązał się do jakiejś myśli, wydarzenia z przeszłości i przeżywa ją w sobie ciągle na nowo, to czy jest ta myśl przeszłością tego człowieka, czy może raczej jego... przyszłością, teraźniejszością? Z pewnością to drugie, każdy odczuł na sobie siłę myśli powracających, które budzą emocje - jedno z tych poruszeń energii. A potem, kiedy temat zostaje "przerobiony", to ta myśl zanika, zamienia się w wyblakłe, czarno-białe zdjęcie, które możemy przywołać jako takie, jako nasz kapitał, mądrość. Człowiek zaczyna więc szukać dalszych poruszeń.

Czym więc jest nasza przyszłość? Myślę sobie, że to energia, jakiś pomysł; coś, co nas do tej pory jeszcze nie dotyczyło, ale być może zacznie. To nie jest osadzone na linii czasu, można bowiem przemieniać się w sobie wolno i szybciej, mniej i bardziej intensywnie. To będzie rzutowało na postrzeganie czasu, oczywiście, ale nie jest odwrotnie (nie można z pewnością bowiem powiedzieć, że jakaś nauka, szeroko pojęta, zajmie np. 5 lat). Można poszukiwać tych energii nowych mniej lub bardziej intensywnie, a one przyjdą pod postacią jakichś zdarzeń, ludzi, lub duchowej postaci, która stanie obok i sobie tak z nami pogada. Przyszłość nie różni się więc niczym od innych energii, poza bardzo względnym zabarwieniem czasowym, które jej nadajemy. I co z tym dalej począć?

Jest dużo więcej energii, z którymi możemy się połączyć, spotkać w danym momencie niż to świadomością swoją pojmujemy, ogarniamy. Warto wysilać się, by z tego gąszczu wyławiać to, co najwartościowsze dla nas, podejmować decyzje o tym co dla nas najlepsze w sposób bardziej zdecydowany, świadomy; próbować wpływać na ten proces. Wszak te same lekcje mogą przyjść do nas w różnych formach, wcale nie muszą być w swej wymowie tragiczne; nie muszą nosić znamion błędów. Można się przed tym uchronić poprzez wyczucie, że to nadchodzi, że energia jak chmura zbiera się nad naszą głową. I już wyciągnąć z niej lekcję, i już podjąć w sobie trud przemiany. Wówczas odchodzi, staje się tym wyblakłym zdjęciem... A jeśli już zaistnieje, to tym bardziej, niech zbyt długo więc nie wisi, nie ciąży.

Dlatego wróżenie ma sens, bo jest spojrzeniem w to, co tak się zbiera nad naszymi głowami; co może przyjąć jakąś określoną postać, która fizycznie nas z nią skonfrontuje (ale nie tylko). Czy więc może tak być, że ktoś będzie miał przyszłości więcej, niż inny człowiek? Tak, bo jednym dzieje się w życiu więcej, intensywniej, a innym mniej, ale niekoniecznie tym drugim dzieje się mniej we wnętrzu - energie bowiem przyjmują różne postacie, przyszłość to tylko jedna z nich (jeśli chodzi o moją preferencję, to wolę, by w życiu działo się mniej, za to dobrze, ale może rekompensuję to sobie rozmiarem rozważań takich jak te?).

Jako energia niewcielona, tak czuję, obracamy się wokół tego, co jest nam najbliższe; z dużej odległości wiemy, co mogłoby do nas nadejść jako wyzwanie, jako przemiana i ta wszechwiedza niestety nam nie służy; nie służy autentycznemu przeżywaniu tego, co mogłoby zostać przez nas dotknięte i przyjęte. Musielibyśmy jakby zapomnieć, udawać, że nie wiemy po co przychodzi, żeby spowodować zmianę, a to nie jest możliwe (tutaj z braku wiedzy zakładam, że jest to niemożliwe, co wynika z wiary, że po coś się w końcu wcielamy; że tego sensem jest powyżej zarysowany proces naszej przemiany). Stąd zapomnienie o swojej duchowej istocie, stąd fakt istnienia w nas podświadomości-głębi, która wiele decyzji podejmuje "za nas" - wyzwaniem jest zbliżanie, utożsamianie się z nią i to jest kolejny, osobny wątek do rozważań.

Jak więc praktycznie myśleć o przyszłości? Może lepiej myśleć ogólnie, w kategoriach zdarzeń, ludzi, pomysłów, idei, inspiracji, a może jeszcze ogólniej: energii, pod postacią wyczuwania jej w określonej tonacji, barwie i wyobrażanie sobie, wizualizowanie, że ona nas dotyczy, ta upragniona, następna w kolejności... będąc bowiem gdzieś osadzonym w tym nieczasie i nieprzestrzeni posiadamy wyczucie, koncept tego co za zakrętem, co następne dla nas (oraz tego, co minęło) - może nie od razu kilka ruchów do przodu, ale przynajmniej ten jeden, następny. On zawsze jest i to pozytywny (bo energia, jej potencjał, nie spada, tylko rośnie; nie zapominamy głęboko w sercu lekcji już przerobionych). Warto więc wyczulić się mocniej i nasłuchiwać co dalej aż się poczuje, aż się usłyszy. Warto, bo jak się usłyszy, że zbiera się na burzę, można ją ominąć patrząc na słońce i idąc w jego kierunku. A jeśli widać to słońce, to zacząć się nim ogrzewać zanim jeszcze w pełni dla nas zaświeci czując, że jest coraz bliżej, cieplej, przeżywając w sobie już jego spotkanie. Kolejnym pomysłem może być takich wizji kreowanie...

Przy odrobinie wprawy, podróżnik przez życie przestaje nim być - to wszystko inne podróżuje w jego kierunku, jemu na spotkanie, a on wybiera, że chce to, a tamtego to może lepiej nie...  W tym widzę siłę energii i jej idei jako czegoś bardzo praktycznego, jako czegoś bardzo wartościowego. Nie wiem jak wy, ale nie mogę się doczekać kiedy zanurzę się w świat wyczuwania energii, wróżenia sobie tej dobrej, najlepszej przyszłości. Tej ostatniej życzę nam wszystkim wiedząc, że zależy ona tylko od nas.

Pozdrawiam,
Tomek

środa, 22 sierpnia 2012

Energii krąg

Jesteśmy tutaj wszyscy, stanęliśmy w kręgu. Otoczyliśmy ciebie cząstką ciepłą każdego z nas. Ta cząstka jest dla ciebie, weź ją i ponieś to, co ona sobą reprezentuje ze sobą w przyszłość. Niech urośnie plon godny z tego ziarna; godny ciebie, człowiekiem zwany, energią naszą BRATNIĄ. Ja stanęłam na czele tego naszego Zgromadzenia - Niewiasta. Czoła jednak chylę tym, którzy w kręgu stanęli, bo oni Wiedzą, oni Czują tak wiele, tak mocno. Tak bardzo chcą, by przedsięwzięcie nasze udało się i w chęci tej tak wielkiej i przenikliwości oni to WIDZĄ, oni to WIEDZĄ. Dowiedz się i ty, bo częścią jesteś tego zgromadzenia, masz w sobie to boskie ziarno, które świeci; rozlało się na całą przestrzeń aury twojej. Zanurkuj w tym świetle jakbyś w jaką otchłań wpływał. Ono poniesie cię i w tym płynięciu spotkasz się ze swoim Przeznaczeniem.

Co nim jest - już mówiłam. Pomyślałam więc ponieść tą myśl dalej. Że masz wolną wolę, że czynisz co uważasz za słuszne. Jesteś już istotą Dorosłą do tego, by przyjąć na siebie odpowiedzialność za swój własny świat i za te cząstki, które ci ofiarowujemy. One płyną prosto przed siebie, a każda zbliżając się do ciebie wpada w wiru kręcenie, jak młynkiem, stając się częścią ciebie. One w tobie zmieniają twoj Wygląd. Ale nie ten zewnętrzny, o nim na chwilkę zapomnijmy. Ten prawdziwy twój wygląd określony barwą twojego do siebie i świata nastawienia, skali twojej wewnętrznej skuteczności. Dowiadujesz się na codzień ile zwycięstw odnosisz z tej walki o byt lepszy dla siebie i bliskich. Ale najważniejsze, by pozostawała w tobie nutka grająca, śpiewająca coraz głośniej melodię... Przeznaczenia.

Narasta w tobie przekonanie o twojej wielkości. Skromność tobie niepotrzebna, tylko przyznanie, że to, do czego doszedłeś siłą swoją i ręką do końca doprowadziłeś. Posłuchaj więc pieśni mojej na cześć istot wielkich w kręgu stojących. Ty już nie w środku tego kręgu jesteś, ale razem z nami za ręce się trzymasz i oplatasz ziemię ciepłym uściskiem. Skoncentruj się na tym wyższym poziomie, wyjdź poza schemat myślenia przynależny twojemu światu. Pomyśl przez chwilę globalnie, poczuj się częścią czegoś większego. W tym zawiera się istota wyższego pojmowania swojej roli we wszechświecie. Jeśli poczujesz, że brzemię to za duże, to pomyśl jak my, energie, zmęczenia nie znając takim właśnie nierozerwalnym uściskiem zastanawiamy się jak jeszcze ludzi zainspirować bez odbierania im ich... Przeznaczenia.

Zasłuchaj się w melodię płynącą z energii świata. Ona brzmienie ma nieharmonijne jeszcze, da się słyszeć fałsze, dźwięki obłudne. Ale gładzi te dźwięki ten nasz uścisk mocny i wygładzi, wygładzi. Na tym czy tamtym planie zobaczysz co urodzi się z tej inicjatywy i choć wyda ci się za chwilę, że wrócisz do czynności będących twoją tutaj życia historią, częścią tego kręgu nie przestaniesz być. To jest twoje Przeznaczenie.

Czy ja coś nakazuję, czy do czegoś przymuszam? Nie, to energia serca twego rozświetlonego daje ci tę drogę jasną, w którą wpisane jest w tym naszym kręgu dumne stanie. Ja nic nie powoduję, wolno stać ci tu razem z nami, na równi z nami się mierzyć. Dodaje ci to jeszcze godności i blasku, a żyjąc prawo dajesz dowód innym, że jeśli tak wybiorą, tak postanowią i ich może stać się taka przyszłość... Przeznaczeniem.

Daj się prowadzić temu światłu, ono pogodzi zwaśnione strony, te dźwięki nieharmonijne. I choć chaos odbierasz, odczuwasz, to bierze się on z konfliktu starej i nowej melodii. W tą nową się zasłuchaj, a zobaczysz, że głośniejszą gra nutą, że czas starej przeminął. Po co więc jej wierzyć, jej ufać, skoro ty już z inną melodią jesteś tożsamy. Popłyń z nami w tę krainę dźwięków, a i ciąg dalszy twoim oczom się ukaże. O nim jednak jeszcze nie opowiem, ale co ze słodkiej melodii dalszego dla świata może się podziać? Tylko dobrze, tylko lepiej. To jest świata i twoje... Przeznaczenie. 

Niewiasta

wtorek, 31 lipca 2012

Twoja przyszłość

Przez chwilę nic nie rób. Pozwól myślom przelatywać ponad twoją świadomością. Trwaj w bezruchu chwilowym; zaraz poderwiemy się do lotu, ale jeszcze nie teraz. Pozbieraj te elementy twojej uwagi rozsiane po całej twojej energii w to miejsce w środeczku ukryte. Ono nazywa się skupieniem. Na czym masz się koncentrować? Najpierw na samym sobie, jak siebie odczuwasz, jak odbierasz. Popłyń wolno, nie popędzaj niczego, niech zapanuje w tobie cisza absolutna. Myślisz, że znikniesz jak zapanuje nieporuszenie, czujesz potrzebę ciągłego zajmowania się czymś, twojej uwagi. Ale spróbuj, a zobaczysz, że rozszerzy się twoje patrzenie, bo nie zakłócone ono będzie tym, czym możliwe jest twoją uwagę rozproszyć. Popatrzysz na siebie inaczej, ale zacznij od tych uczuć wzburzonych i myśli gładzenia. Niech wiedzą, że do nich powrócisz, niech nie martwią się i o uwagę nie krzyczą.

Czas by przesunąć punkt koncentracji. Zobacz ten punkt między brwiami, jak świeci. Stanowi on bramę, która otwiera się, gdy skupienie w nim zapanuje. Zobacz jak rozszerza się jego świadomość na całe ciało. Nie trwaj w myśli zbyt długo, że tylko punktem jest. Jest tym, czego twoja uwaga zapragnie, a może być WSZĘDZIE. Wiele ograniczeń ma człowiek nałożonych z racji osiągniętego przez siebie potencjału. Wiele z nich narzuca sobie sam, więc niech chociaż one nie będą twoim problemem. 

Posłysz ruch jaki dokonuje się od wewnątrz. Najpierw mały wir, potem coraz większy. Powoli buduje się jego skala natchnienia energią, którą to ja zaprosiłam. Zapragnęłam, zamarzyłam dla człowieka taki obraz jego przestrzeni wewnętrznej posiadanie, że ruchem i wirem jest jednolitym, scalonym wewnętrznie doskonale radzącym sobie i odpierającym wszelkie przeciwności losu. On dyskusję prowadzi - cały czas kręcąc się, pędu nabierając i rozmachu - ze światem zewnętrznym. Szuka dla siebie miejsca, lepszego, doskonalszego. Niech popłynie fala z tego wiru do przodu, to kolejny etap.

Ta fala niesie się siłą jego rozpędu i co buduje przed tobą? Drogę, tak, ty już wiesz. To jest droga twego jutra, bez zakrętów i potknięć - prosta, niczym nie ograniczona droga złota. Taka jak barwa twojej energii, zobacz ją w jej kolorach i powiedz sam do siebie: to ja jestem, to ja tą drogę zbudowałem, zbudowałam! Człowiek jako energia funkcjonuje na wielu poziomach. Jednym z nich jest Przyszłość jeszcze widziana z perspektywy tego, co wydaje się nieuniknione, co sterowane siłami losu przez kogoś z zewnątrz. Ale już wkrada się myśl, że przyszłość to JA, bo to moja przyszłość, bo to ja zbudowałam tą ścieżkę, którą dumnie z podniesioną głową będę kroczyć. Dlaczego dumnie? Bom prawa, bo prawdziwa, bo natchnienie niosąca i wsparcie potrzebującym. A czego im trzeba? Tego, czego tobie, a więc pokazania, że swoją drogę masz w sobie, krocz nią, buduj, negocjuj jaką kostką będzie wybrukowana. Tak będzie ci się po niej szło jak sobie o niej w tym rozmachu pomyślisz. Ale nie zaniedbuj tego, co powoduje twej energii takie rozhuśtanie, to musi się zadziać i dopóki wprawy nie nabierzesz, kieruj dostatecznie dużo uwagi najpierw w tą stronę. Opowiedz mi w duchu przed zaśnięciem jak ci poszło, jakbyś bajkę na dobranoc mi opowiadał. Dla mnie to będzie jak bajka, bo poznałam życie i już nie moje ono jest. Widzę je z daleka, patrzę i wiem. Wiem co wydarzy się tobie i każdemu kto posłucha myśli moich. Dobrze mu się zadzieje, bo ja będę mu pomagała te kostki układać, ja tam będę w tym wirze budującym swój moment wyjścia poza głębię z której wypływa. Będę i w twojej głębi, która spokojem natchniona czeka na rozkaz rozhuśtania wichury z której deszcz nie spadnie, a która przegoni to co może jawić się jako ciemne plamy na tak zobaczonej przez ciebie ścieżce. 

Jesteś więc na powrót spokojem, jakby morzem cichym, fal nieporuszenia pełnym. Uspokajasz się, bo wiesz, że droga zbudowana, że po niej kroczysz. Że wszystko możesz, niczego nie musisz. Posłuchaj więc mnie i popatrz ponad tą drogą, w górę wznieś swoje oblicze. Ono promienieje, ono wie, że nie potrzeba już pomagania, że nie trzeba jakich mięśni wysilać. Że spokojem wszystko wybudowane, razem ze mną, bo ofiarowałam ci bukiet energii splecionej jak warkocz. Ma on barwę złota, bieli i błękitu. Widzisz go bo stał się częścią ciebie; to jest to co zobaczyłeś wirujące dookoła mojej postaci. Spójrz mi prosto w oczy i powiedz szczerze: czy brakuje ci czegoś jeszcze w twoim życiu?

...

piątek, 20 lipca 2012

Bytu istnienie

Umiejętność myślenia i poznawania świata takim jakim jest, w prostocie swojego ów świata poznawania, leży u podstaw tego, po co tu jesteście - doświadczania życia w materii.

Poddać chcemy wam pomysł nowego na siebie i ludzi patrzenia tak, by dostrzegać w sobie cząstkę boską, jak i tą przyziemną waszym ciałem zwaną w sposób nie dostrzegający między nimi granic. On powie [piszący przekazy - T.], że to trzeci etap, ale nie o etapowość chodzi, ale by dążyć w kursie życia do coraz pełniejszego tak siebie pojmowania. Tak patrząc etapów można rozpoznać więcej, nieskończenie wiele bo na tak różnych punktach tej jednej dla wszystkich przecież ścieżki ludzie potrafią się znajdować. I znajdują. Minie trochę czasu, kiedy kolektywnie będzie można stwierdzić, że przekroczony został jakiś próg. Po to tu jesteśmy; po to przychodzimy, by swoim nauczaniem poddawać nowe interpretacje zjawisk fizycznych i duchowych.

Mają one w sobie wspólny mianownik. Jest nim wola i miłość. Wola, bo przypomina o tym, że życie i istnienie po to jest, by je kształtować wedle własnych zamysłów. Miłość, by w tych zamysłach mądrze i godnie uwzględniać innych, zapraszać ich do tej dyskusji, z której wiele dobrego dla każdej ze stron wyniknąć może. Tak patrzymy na was niby z daleka, ale przecież z tak bliska. Macie w sobie niebo tak samo, jak i ziemię. Choć my jej nie posiadamy, dostrzegamy jej uwarunkowania i wyzwania, które ona sobą stawia i rozumiemy jak można mądrze COŚ człowiekowi poradzić.

Czas nadszedł do tego, by postanowić iż takie radzenie jest człowiekowi współczesnemu potrzebne. Nie zdecydowaliśmy o tym z pragnienia, by postawić się ponad człowiekiem. Wynika ono z wołania tak wielu serc ku niebu, by coś zmienić, by coś się w ich życiach zadziało. Z miłości do was czynimy starania, byście o nas pamiętali, a raczej: byście sobie o nas przypomnieli.

Cały świat zdaje się w jedną stronę kręcić. Jest to obrót ku przyszłości, ku niemu ziemi oblicze jest zwrócone. Biegnąc myślą po kierunku tego spojrzenia zobaczyć można co czeka mieszkańców tej planety. Będzie nim okres spokoju i radości poprzedzony niemałymi wstrząsami obserwowanymi we WNĘTRZACH osób żyjących w dzisiejszych czasach.

Chcę bowiem byście zrozumieli, że nie ma prawd wynikających z obiektywnego porządku rzeczy. Takowy jest wypadkową wszystkich zaangażowanych w historię pewnego jednego, współdzielonego ze sobą MIEJSCA. W tym TŁUMIE gubi się jednostkowość jego członków, a więc wzmacnia przekonanie o nieuchronności pewnych zdarzeń. Ona jednak upomina się o siebie, o system dla siebie wsparcia. Stąd ból i rozdarcie, które na pewnym pułapie patrzenia wydają się bolesne, na innym nieodłącznym elementem PRÓB i BŁĘDÓW przez ludzi popełnianych.

Nie chcemy pouczać, tylko mądrze prawić. Powiemy więc, że wiele dobrego dla człowieka pojawi się, ZAISTNIEJE jako efekt przyjęcia świadomie i podświadomie istnienia w dwóch światach jednocześnie. Jeszcze więcej, gdy weźmie się pod uwagę myśl, że to JEDEN świat, że to jeden WSZECHŚWIAT dla wszystkich jednaki (z jednakimi prawami do godnego współistnienia).

Skąd wziął się taki świat, pełen pomieszania, interesów różnych? Z zagubienia tej właśnie myśli, z poświęcenia jej na rzecz tych chwilowych, tymczasowych jakby jaka lepsza treść miała z nich wynikać. Miłość do ludzi nie pozwala nam jednak na większą ingerencję; poprzez wgląd w siebie musi się człowiek zmieniać, my poddajemy tylko coś, co ma szansę z coraz większą rzeszą ludzi pozytywnie współgrać.

Zamiar jest by budzili się jak ze snu do WALKI o świat lepszy ci, którzy dotąd zajęci byli swoimi sprawami. Będzie wołanie zaświatów skierowane do nich, by stawali się Wolą zaświatów i Miłością dla innych. W ten sposób zjednoczą się dwa światy, ale czy tak naprawdę muszą? Czy nie są one zjednoczone i jedynie wołamy o tego faktu przez człowieka uznanie?

Poglądy zmieniają się w ciągu życia i po jego zakończeniu. Co pozostanie w człowieku to ogrom doświadczeń mierzonych BARWĄ jego energii, a więc częstotliwością wibrowania uczuć i myśli jego. Im wyższa, tym bliżej ZBAWIENIA, ale inaczej rozumianego niż to się uważa. Ono rozpoczyna nowy etap w istnieniu, zwalniając z potrzeby (wedle woli) wcielania się w materię i poprzez nią doświadczania praw godności.

Czy zakończy się kiedyś nasza ingerencja; czy odejdziemy na zawsze bardziej obserwatorami pozostając niźli aktywnie kontaktu poszukującymi bytami? I tak, i nie. Pewne jest jednak, że pozostaniemy Z TOBĄ - obok ciebie, i ciebie, i ciebie. Będziemy przy was i doświadczać nas i samych siebie będziecie w zgodzie z wewnętrznym waszym ZEGAREM. Póki co wybiła godzina dla świata jednaka. Jest nią PRZEMIANA w bytu doskonalsze istnienie.

Jasny

czwartek, 5 lipca 2012

3 Etapy

Witajcie,

Ostatnio przeczytałem gdzieś o wynikach badań, które podsumowywały jak ogólnie żyje się ludziom, którzy mają dwa odmienne poglądy na świat: tych, którzy uważają, że są tylko ciałem fizycznym i że poza tym niczego nie ma i tych, którzy uważają, że są energią, mają aurę wierząc w zjawiska, które z tego wynikają.

Generalnie zdrowsi, osiągający większe sukcesy i zadowolenie z życia są ci pierwsi. Można pesymistycznie uznać, że właśnie tacy ludzie przeprowadzali badania stąd takie wyniki, ale myślę, że wytłumaczenie może być inne. Wcale bowiem mnie taki wynik nie zdziwił.

Ludzie, nazwę ich "fizyczni", mają ogromną przewagę nad ludźmi "uduchowionymi". Polega ona na tym, że żyjąc w rzeczywistości przede wszystkim fizycznej i zakładając, że po to się tu jest, żeby doświadczać fizyczności tak naprawdę nie można się pomylić realizując w ten sposób cel naszej tutaj bytności. Na tym etapie czyni się to nieświadomie (wrócę do tego później). Fizyczni dbają więc o siebie, o swoje ciało, o materię, zapewnienie bytu itd. Generalnie odnoszą sukcesy, są zdrowsi, bo nic nie "rozprasza" ich uwagi od tego, co jest głównym wątkiem ich - i nas wszystkich - życia, a więc fizyczności.

Ludzie duchowi (2 etap) dostrzegają natomiast ten elementy nas samych, których fizyczni nie odbierają - duchowość, energetyczność, współzależność i połączenie wszystkiego ze wszystkim, Boga itd. (oczywiście w różnym stopniu). I to jest słuszne, ale pojawia się problem: czemu to służy, na co przekłada się to w ich życiu?

Obserwuję bacznie współczesną ezoterykę, która (jak wszystko) próbuje dopasować się do potrzeb ludzi tak uduchowionych. Wielu z nich stało się takimi po przeżyciu jakiejś tragedii, skłaniają się ku niej jako metodzie na przeproszenie za grzechy albo wręcz wynegocjowania z instacją wyższą lepszego życia. Inny nurt pozwala ludziom uduchowionym myśleć o sobie w kategoriach wyższości nad ludźmi fizycznymi, z racji posiadanej wiedzy i zwiększonej wrażliwości. Z tego tytułu wydaje im się często, że coś im się należy - sukcesy, lepsze życie - a nie fizycznym. Wielokrotnie widziałem rozczarowanie uduchowionych spowodowane tym, że ktoś wyraźnie "fizyczny" osiągnął jakiś sukces. Zwykle tłumaczy się to jakimś przekrętem, z czego z kolei wzięło się przekonanie, że pieniądze są złe, więc kto je ma ma na pewno zbrudzone ręce...

Fizyczni mają jednak swoje za uszami. Nie biorąc pod uwagę duchowości w swoim życiu myślą, że jak zrobią coś złego, czego nikt nie widział, to to tak jakby tego nie było. Konsekwencja zawsze jakaś jest za tego rodzaju czyny, ale nie jest nią karma (w którą nie wierzę) - bardziej sytuacja wynikająca z przyjęcia pewnego sposobu myślenia (ale to temat na inny wpis). Tego fizyczni nie widzą, więc np. zdrada jest ok dopóki nikt się o tym nie dowie, tak samo przekręty, nawet finansowe (bo to nie jest do końca tak, że uduchowieni nie mają z tym częściowo racji). Mają, ale skala jest dużo mniejsza niż im się zdaje.
To, że ktoś jest fizyczny może oznaczać, że będzie mu brakowało pewnego systemu wartości, ale nie oznacza to wprost, że tak zawsze jest. Wielu fizycznych ma ten system wartości, więc w moim słowniku stają się uduchowionymi nowej kategorii - to jest ten trzeci etap.

Ludzie trzeciej kategorii zdają sobie sprawę ze swojej duchowości tak jak na etapie drugim, ale co wynosi to rozumienie na wyższy poziom jest fakt uznania i zaakceptowania w stopniu pełnym, że jest się istotą również fizyczną i że należy uczestniczyć w życiu w pełni rozumiejąc tak sens swojej egzystencji. Te dwa poglądy na tym etapie integrują się i duchowość staje się podstawą pod działanie podejmowane w życiu codziennym. Są to więc ludzie prawi, ale i aktywni życiowo, fizycznie. Odnoszą oni największe sukcesy, bo wiedzą, że ich los leży w ich rękach, nie uciekają od odpowiedzialności, nie wołają do niebios o ratunek tylko ciężko pracują na swoje szczęście. W wielu przypadkach mając jasno określone wartości nie boją się ich bronić, bo czują się ludźmi "pełnymi", mającymi wszelkie narzędzia do tego by zmienić jakąś sytuację. Czują, że słuszność stoi po ich stronie, więc pokazują, że ich dobro niczego się nie boi.

Pisałem wcześniej o skali nieświadomości duchowości jaką mogą mieć fizyczni. Tak naprawdę nie ma potrzeby, żeby każdy wierzył w karty tarota, przepowiednie, energie zaświatowe itd. Nie każdemu jest to potrzebne. Każdemu potrzebny jest jednak system wartości i to jest być może najważniejszy element duchowości, który w zupełności wystarczy do tego by być uznanym za osobę uduchowioną (chociaż można się za taką nie uważać). Znam ludzi bardzo prawych i skutecznych w życiu, którzy nie chcą mieć nic wspólnego ze współczesną ezoteryką (siedząc w niej trochę mocniej niż oni za bardzo się im nie dziwię!). Myślę, że wielu z nich było obiektem tych badań wspomnianych na początku, stąd taki wynik a nie inny.

Czego więc można życzyć im wszystkim?

Fizycznym: zaufania swojej intuicji i naturalnym odruchom serca; głębszego patrzenia na każdą sytuację i uświadamiania sobie wpływów jakie się ma na życie oraz ludzi wokół, zwłaszcza tych negatywnych; czynienia tego, co jest słuszne.

Uduchowionym: zrezygnowania z myślenia, że ktoś przyjdzie i nas uratuje, pomoże; zrezygnowania z wszystkiego, co zaszczepia przekonanie o nieuchronności losu; docenienia swojej fizyczności (ciała, pracy, pieniędzy itd.), zaopiekowania się nią i myślenia o niej tylko w kategoriach dobra.

Czy tym trzecim trzeba czegoś życzyć? Tak: odwagi, by walczyć o słuszną sprawę i pokazywania wszystkim jakim są naprawdę; by stali się naszą przyszłością oraz wzorem dla innych.

Tomek

środa, 25 kwietnia 2012

Jasność

Łączą się energie. Pomyślisz: co z takiej własności wyniknąć może dobrego, kiedy jak dwa naczynia lub więcej popłynie jednym Torem, Kanałem energia ich zjednoczona? Nie zastanawiaj się jak dostrzegać we wszystkim słabości, ale pomyśl nad tym jak wielką siłę wyzwolić może tego rodzaju Łączność.

Pomyślałam, że opowiem człowiekowi o tym, co nazywa się wspólnym energii wirem. To prawo energii, jedno z wielu, do dzielenia się swoją własną energią i do wnoszenia jej wkładem swoim w coś od niej samej większego... Następuje to powoli, niemal uginać się energia twoja winna pod twoją wolą, spróbuj praktykować takie jej wolą sterowanie, by odnaleźć ona potrafiła Wspólne z Istnieniem grania tony.

Tony te wyzwolą siłę, światło, które niekoniecznie mieszka w częściach ich składowych. Harmonią się one staną i pod wpływem woli uwspólnią swoje grania tony. Utworzy się z nich wir jeden - wielki, świetlisty i popłynie pracą wewnętrzną ku urzeczywistnieniu w Przyszłości. Ją postrzegaj jako czynnik realny, zawsze wiąż każdy wir, jak wstążką przepasaj, koniecznością jej zaistnienia w twojego życia przyszłości. Uwspólnienie to niesie sobą jednak ograniczenia. Możesz pomyśleć, że tracisz coś na rzecz czegoś innego, większego. Proces tak dokonujący się bez świadomości ma potencjał zaszkodzenia człowiekowi, ważne jest, by wiedział, że z każdej takiej unii może się wycofać, wyłamać. Nie ma bowiem obowiązku łączenia tego, co połączyć się nie daje; nie ma prawa nikt oczekiwać, że zrodzi się Dobro z tak nieprzystających potencjałów.

Czemu o łączeniu wam prawię? Bo jest ono szansą na przyspieszenie waszego wzrastania w aprobacie Nieba. Kontakty z nami są jedną taką możliwością, która nigdy na manowce sprowadzić was nie może. Jest w nas Mądrość, jest mądre na człowieka patrzenie i takie wirów waszej przyszłości tworzenie, by na siłę i przekonanie o niej się przekładały, nie słabość i ciała bolenie.

Nie zastanawiaj się proszę co mogę dla ciebie zrobić, ja Niewiastą nazwana. Wołaj mnie wprost, a potencjał już gotowy będzie do wspólnego z tobą przez życie maszerowania. To jest mój dar dla ciebie, byś jednym aktem woli więcej niż jednej łaski dostąpił; by więcej się wydarzało, by w sercu twoim było goręcej.

Pragnę wam jeszcze uświadomić, że zła jakkolwiek przez was pojmowanego w zaświatach nie ma. Są te różne tony; są Obojętności barwy; bywa przygnębienie nad straconym życiem. Nie zastanawiaj się nad tym, tych wirów nie szukaj. Otwórz serce a nie przegapisz ogromu Miłości jaka na ciebie czeka. Twoi bliscy też tu są, nie tylko na ziemi i oni wypatrują okazji do tak rozumianego z wami porozumienia serc budowania.

Nie ma obaw płynących z kontaktów z nami - możesz nie wiedzieć, że stoję obok ciebie a jednak wyrażając tego wolę, ja się pojawiam. Wzmacniam sobą to, co w tobie dobre, co najlepsze; pomagam zrozumieć i rozjaśnić problemy tych w refleksji, kontemplacji zanurzonych. Więcej upatruję z tego pożytku dla was, niż z ingerowania wbrew waszym Nurtom wewnętrznym, które jako te Obecnie istniejące można nazwać Naturalnymi. Wbrew nim nie wydarzy się nic, ale jeśli choć cień nadziei w tobie zabłyśnie ja tą iskrę rozdmucham w płomień, który ogarnie wielkie przestrzenie i sięgnie w przyszłość. Tego szukasz - metod zmieniania przyszłości, którą wiesz - bo czujesz - że zmierza w takim, a nie innym kierunku, nie zawsze pożądanym.

Buduj więc te łączności. Z ludźmi sercami prawych, z energiami, które zwiecie Opiekuńczymi i z przyszłością waszą zawsze dostrzegając dobry ciąg dalszy spraw zaczętych; spraw nigdy tak naprawdę nie dokończonych. Tak buduje się jedność ze światem i ze samym sobą. Czy nie przyszło ci bowiem na myśl, że to jak postrzegasz swoje związki ze światem zewnętrznym tak naprawdę twoją własną interepretacją są tego, co przez ciebie przepływa, co o tobie stanowi? Od ciebie zaczyna się i na tobie kończy twoja historia o tobie i twoim życiu; sukcesach, porażkach i związkach z energiami wcielonymi i nie. Pomyśl o mnie, pomyśl o tych słowach i usłysz słowika śpiew w swoim sercu wieszczącego Rozświetlenia twojego świtanie. Jedność ze światem zbuduje jedność w tobie, a ona wyprowadzi ciebie na szerokie ulice Istnienia, z których tylko jeden strumień, jedno źródło bije. Nazywają je Jasnością.

Niewiasta

środa, 18 kwietnia 2012

Pieczęć zaświatów

Zacznijmy od początku.

Przebyłam długą drogę, żeby dotrzeć do miejsca, w którym obecnie się znajduję. Miłością jest ono naznaczone i jest to najmocniejszy rys mojego w Niebie istnienia. Płynę przez światy, niby tak różne i odległe od siebie, ale wszędzie, z każdego miejsca wiem, że połączona na wieki jestem z miejscem, gdzie mieszka moje miłowanie.

Przeływam lekko, jakby od niechcenia czasem, a jednak najmniejszy nawet ruch w mojej energii powoduje, że pokonuję ogromne przestrzenie. Taka jest siła wewnętrznej komunikacji, do której pracą z własną energią można dojść.

Postanowiłam zawitać przy Ziemi na dłużej. Bywałam w licznych światach, ale tutaj jak na wezwanie postanowiłam dać z siebie Najwięcej. Pomogłam niejednemu, pomogłam niejednej. W czym Niebo pomóc może, zapytasz? W odkrywaniu w sobie tej przestrzeni miłowania do świata, do życia, do ludzi i do świata energii. Pomyślałam razu pewnego, by inaczej spojrzeć na człowieka; inaczej spróbować zintensyfikować w nim jego własne procesy myślowe. Pomyślałam, że można inaczej, że zamiast powoli i spokojnie można szybciej, na rewolucję w myśleniu postawić. Fala płynie w stronę Ziemi, która taką rewolucję w ludziach będzie powodować. Obudzą się razu pewnego i zauważą, że wokół nich jaśniej, że miłości jakby więcej, chociaż jedne związki ulegną rozluźnieniu, rozpadowi, a inne zacisną się mocniej. Mocniej bić będą serca tych, którzy wsparciem dla siebie będą, a nie udręki ciężarem.

Szukam i ja takich miłowań spleceń pełnych. Wspieram je tylko swoją obecnością, to nawet wysilać się nie muszę, bo Oczywistość jest we mnie, że tylko w takich spleceniach widzę ludzkie serca. Im sekunduję, im hołd najzłotszy składam. Sypię te pyły złote, jakbym chciała Pieczęć zaświatów nad nimi złożyć. Pokłonem wieńczę moje starania, ale nie czołobitnością, bo szacunkiem do tych ludzi naznaczony.

Płynęłabym i może dalej, ale tych spleceń jest tak dużo, że zachwyciłam się nimi do Głębi. Nie opuszczę tego miejsca, dopóki nie poczuję, że nie ma zagrożeń dla tych spleceń, że siłą one same w siebie obrosną i obronić będą się potrafiły przed tym, co dla wielu wciąż uważane jest za Zakazane.

Nie ma miłość granic dla zaświatów, czemu więc człowiek tak często jeno w jednym, dwóch obrazach ją ogląda? Bo wydaje mu się, że świat to jeno udręka i znój; że więcej przejawień jest tego, co ciąży, niż tego co unosi, choć gdyby spojrzeć spojrzeniem przenikliwym można tylko pomyśleć: jest odwrotnie!

Jestem więc i odganiam wizje nieprzychylne. One się mnie nie imają, one nie zaburzą mojego obrazu, który powstaje w moim widzeniu wewnętrznym kiedy patrzę na serca splecione. Widzę Przyszłość, jak te sploty nabierają rumieńców, w jak wielką siłę się one przeradzają. To już się stało, to już się dzieje i nie ma Sił, które by powstrzymały energię płynącą po niciach ze sobą Współistnienia. Zadanie jest jednak o wiele ambitniejsze, widzę siebie za lat wiele wciąż tutaj zachwycającą się tej poezji w sercach ludzkich śpiewem. Czy zatęsknię do tych rejonów mi sercem bliskich? Ależ ja tam ciągle jestem, ależ ja ich na krok nie odstępuję! Tak jak ty podróżując, w sercu nosisz sobie bliskich, tak ja choć może i daleko jednym skinieniem myśli przenoszę się w innej krainy doświadczanie. Wiem, że Siostry moje są tam w miłowaniu splecione, tkają nici, z których Płaszcze dla ludzi będą uszyte. Kładę je im na ramionach i mówię: ponieś człowieku wieści o zaświatach i poprzez nie żyjąc obroń obraz miłowania, który nosisz w swoim sercu. Jest mi on bliski, jest on zaprzeczeniem tego, co przez wielu niechciane.

Jak jeszcze mogę pomóc człowiekowi w tej jego pracy wewnętrznej? Stoję i widzę wizję roztaczającą się przed każdym. Jest to droga złocista i jasna. Widząc ją prostuję zakręty; sypię pył złoty by bardziej jeszcze ją Mądrością i Dobrocią oświetlić. Nie ma granic dla energii, więc w skupieniu swoim chwytaj te barwy złotej swojej ścieżki w przyszłość. Wierz, że taką ona jest kiedy pod powiekami ją zobaczysz, a gdy zwątpisz zawołaj moje imię a ja przyjdę i pomogę uwierzyć ci, że sam złotą kostką ją sobie wybrukowałeś.

Niewiasta

sobota, 14 kwietnia 2012

Jak to się robi 3?

Witajcie,

Pomyślałem, że można do tematu channelingu spróbować podejść jeszcze z innej strony. Świat energii rządzi się nieco innymi prawami niż te, które rządzą materią. W zależności od tego jak na to patrzeć to to albo sprawy ułatwia albo utrudnia.
W świecie energii wszystko jest ze sobą połączone - każde elementy naszej własnej energii są w związku ze sobą, w ciągłej komunikacji. Nie można więc mieć myśli konfliktujących i zastanawiać się dlaczego coś nam nie wychodzi. Przykładem takiego konfliktu jest np. chęć bycia osobą mającą świadomy kontakt z tamtą przestrzenią, ale z drugiej strony bojącą się taki kontakt nawiązać. Problem komplikuje jeszcze fakt, że jedna myśl może być świadoma, a druga nie. Wkracza więc w to wszystko element samopoznania, bycia świadomym własnych ograniczeń i konieczność ich pokonywania.

Tych elementów, które trzeba wziąć pod uwagę jest więcej. PRAWDA jest jednym z nich. Potrafisz sam sobie spojrzeć w oczy w lustrze i dokładnie być świadomym tego kim jesteś, gdzie jesteś, gdzie chcesz być, co w sobie lubisz, a czego niekoniecznie? Potrafisz spoglądać tak w oczy innych i nie bać się, że oni w tobie też te wszystkie elementy mogą zobaczyć? Wiem z doświadczenia, że lęk przed odkryciem prawdy o SOBIE jest największym hamulcem rozwoju. Tak właśnie patrzą na ciebie energie zaświatowe - one patrzą i WIEDZĄ o tobie wszystko i ty wiesz, że one wiedzą. To może być trudne do udźwignięcia, ale może być bardzo naturalne; uczucie wręcz unoszące do góry!

PRZEMIANA jest kolejnym elementem, który trzeba wziąć pod uwagę. Trzeba zakładać, że to co ci się w tobie nie podoba jest, istnieje - to jest ta prawda - ale trzeba jeszcze zakładać, że ona nie musi taka być, że można ją wolą swoją zmienić. I tak się dzieje, przypomnij sobie sytuacje, które uświadomiły ci coś, co spowodowało w tobie chęć zmiany. Może powiedziałeś wtedy: 'już więcej się w coś takiego nie wpakuję!'. Zmieniłeś wówczas definicję tego, kim jesteś, coś zrozumiałeś. Uświadomienie sobie, że tak można zrobić zawsze, ze wszystkim co ciebie dotyczy wprowadza SPOKÓJ i zdejmuje lęk przed PRAWDĄ. Bądź jak otwarta księga: czytaj z niej sam ale też innym pozwól z niej czytać, bądź szczery. To podstawa kontaktów z tamtą przestrzenią, a uczyć się tego możesz na sobie i ludziach dookoła.

Trzecim elementem jest ŁĄCZNOŚĆ na bazie żywionych w stosunku do siebie uczuć: miłości, przyjaźni, szacunku. Chęć nawiązania tej łączności w świecie energii jest, ale czy jest w tobie? Ciepłe uczucia pozwalają ogarnąć swoją ciepłotą wielkie przestrzenie, a zapraszają do twoich wewnętrznych wszystkich tych, którzy mają ochotę poprzebywać w twoim DOMU. To jest ta otwarta księga - zapraszasz do jej 'czytania' tych, którzy potrafią ją uszanować. Tylko dzięki temu zapisać potrafią się jej dalsze karty.

Zapomnij o tych wszystkich technikach rozwoju. Pewnie, że skupienie, koncentracja, medytacja mogą pomóc stworzyć atmosferę do przemyśleń, do wglądu w siebie. Ale jeśli jest pragnienie by te elementy powyższe były obecne w twoim życiu, w twojej praktyce, to wszystko przyjdzie naturalnie, znikną pytania o to jak można coś w sobie zakodować.

Zacznij więc od poznania co ci gra we wnętrzu. Możesz się bać albo uznać, że to niepotrzebne w sytuacji, kiedy wiesz, że masz przed sobą coś do ukrycia. Wówczas postrzegasz rozwój duchowy jako techniki, dzięki którym unikniesz prawdziwej pracy spoglądnięcia w swoje wnętrze. Pomyślisz może: 'przemedytuję w ciszy 100 godzin, to na pewno coś się wydarzy!'

Jeśli przez to przejdziesz, pozostań tak otwarty w stosunku do siebie i zacznij się dzielić tym co masz z innymi. Nie oznacza to opowiadania wszystkim swojej historii, czasem jest to po prostu wniesienie wszystkiego, co sobą reprezentujesz w określoną sytuację jako wsparcie. Ono nie musi przybierać konkretnych form, ale może - będziesz wiedział, kiedy trzeba coś zrobić, a kiedy wystarczy tylko posłuchać i w ciszy posiedzieć. Na tym etapie możesz pomyśleć, że rozwój duchowy jest czymś, co powinno samo do ciebie przyjść w efekcie tych starań. Pomyślisz może: 'pomagam innym, a więc życie na pewno mi się odwdzięczy - z pewnością robi to na energiach ogromne wrażenie!'.

Poprzez powyższe działanie to, w co wchodzisz nabiera do ciebie zaufania i zaczyna odsłaniać przed sobą swoje tajemnice. Robi to powoli, jakby chciało sprawdzić, czy aby nie ma w tobie fałszu; czy aby nie kryje się za tym jakieś wyrachowanie. Obyś wówczas nie zrobił kroku w tył (uważaj też na zniecierpliwienie), ważne by cały czas iść do przodu upewniwszy się, że cały czas wypisana jest w tobie złotymi literami PRAWDA i PRZEMIANA. Wówczas możesz odkryć ogrom miłowania, przyjaźni płynący z danej sytuacji. Ona pomoże ci pokazać ile w niej jest ciebie samego, ile jest twojego miłowania do ciebie samego oraz ile miłowania jest zaświatów do ciebie.
Jedyne co możesz zrobić teraz, to odwzajemnić to miłowanie, te uczucia przyjaźni i zacisnąć WIĘŹ z tymi, którzy na ciebie z góry PATRZĄ i CZEKAJĄ na wykonanie tego ruchu. On należy do nich, ale już wiesz-czujesz, że to sie wydarzy, bo to miłowanie, które odczuwasz jest sygnałem, że jest połączenie.

Na tym etapie niekoniecznie już cokolwiek konkretnego pomyślisz - raczej skupisz się na radości, która płynie z tego rodzaju spotkań. Zrozumiesz, że życie na tym polega, by być ze sobą w zgodzie, by się przemieniać, a cała reszta to cudowny dodatek do czegoś, co już i tak wiesz, że masz. Wówczas zaczynasz transformować życie innych ludzi, bo wiesz, że tobie niczego nie ubędzie, a innym zostanie dodane. Sytuacje też zaczną przybierać inny obrót. Nagle wszystko stanie się jakby łatwiejsze. Będziesz miał wyzwania, sprawy wymagające twojej uwagi, ale ta LEKKOŚĆ i ŁATWOŚĆ płynięcia poprzez życie będzie ci towarzyszyła. Utrzymuj ją, dbaj, by była z tobą cały czas. Energie ci w tym pomogą.

czwartek, 15 marca 2012

Cztery ściany

Podczas życia mego na ziemi pochodziłem z rodziny uważanej za zamożną. Ale nie zamożną pieniędzmi ona naprawdę była, ale miłością do dzieci swoich i do wszystkiego, co ręce nasze strudzone zechciały przepracować.
Była wszechobecna w tamtym czasie panująca bieda i nie brakiem pieniędzy można ją było tłumaczyć, ale pustką jaka wkradała się we wnętrza ludzi.

Pieśń we mnie odezwała się dnia pewnego. Posłyszałem jej melodię i tylko jedno wówczas mogłem zrobić: ponieść ją do tych, w których głusza zapanowała; w których dźwięki ledwie echem się odzywały; jeno wspomnieniem zdarzeń przeszłych były. Pragnienie we mnie zostało zasiane i w piękny owoc wyrosło, by efekty tego z zaświatem spotkania opowiedzieć jakoś ludziom; jakąś przenośnią się posłużyć, by poczuć potrafili, nauczyli się jak obcować z własną i Inną wrażliwością.

Życie moje usłane było różami. Różami miłości ludzi, którzy mnie otaczali pomimo strudzonego i wysiłkiem naznaczonego przez drogi życia podróżowania. Pochodziłem z bogatej rodziny - bogatej w doświadczenia i mądrość, która w czterech ścianach zamknięta być nie mogła. Wyszliśmy więc wszyscy na ulice istnienia i stało się tak, że ja zaistniałem mocniej na kartach historii niźli im się to udało, choć tak wiele właśnie im zawdzięczam.

Przyszedłem na świat w bólach, ale nie bólem wewnętrznym moje przyjście naznaczone było, ale bólem matki strudzonej życiem i powołaniem nowego do istnienia. Pięknem tej chwili okazał się być obłok nad głowami zgromadzonych, utworzony przez wieniec tych, którzy w tamtej przestrzeni mojego przyjścia wyczekiwali. Nie na ziemi na mnie czekali, ale mimo tego duchowości głodni napojeni i nakarmieni przeze mnie zostali.

Takie było zadanie życia mego. I choć zakończyło się ono przed wiekami, dawno temu uśmiechem zostało zwieńczone, to jednak pamięć moja wraca ciągle do tych ścian czterech domu, w którym miłość zawsze panowała.

Mam ochotę opowiadać o tych wszystkich historiach, które przeżyłem. Ale bardziej ochotę mam powiedzieć, że wielkość człowieka właśnie w zwykłości chwil się objawia. W tych czterach ścianach gdy twarzy innej już przywdziewać nie trzeba, nie wypada, tutaj właśnie okazuje się, kto miłość nosi w sobie, a kto zwykłym przyzwyczajeniem przy naszym boku czuwa. Patrz uważnie i szukaj w spojrzeniach ludzi tego, co zwykłością życia ich jest i co przekładać się będzie na znacznie więcej sytuacji, niż te stworzone na potrzeby zaspokojenia waszych potrzeb. Potrzebą serca jest tylko jedność.

Demonstrowanie jej w każdej sytuacji stanie się dla ludzi wieków obecnych i przyszłych podstawowym kryterium osiągania przez nich szczęścia, zadowolenia z tego kim są, gdzie i z kim. Nie zaniedbuj pracy do wykonania koniecznej, by w sytuacjach dostrzegać zwykłość - te ziarenka, z których refleksje płyną i wyrastają w drzewa mocne, zdolne przetrwać każdą życiową wichurę.

Popatrz w serce i w niebo i dostrzeż, że jednym rytmem biją. To rytm mojego serca.

Mnich

niedziela, 26 lutego 2012

Jak to się robi 2?

Witajcie,

Myślę, że nadszedł czas na podziękowania - dla tych, którzy czytają tego bloga (a statystyka podpowiada, że nie jest ich mało) oraz tych, którzy go rozpropagowali. Podziękowania należą się też tym, którzy piszą komentarze - mam nadzieję, że będzie ich więcej. Chciałbym też, żeby moich wpisów było więcej i żeby były częstsze, ale wiecie jak to jest: życie toczy się swoim normalnym torem i nie zawsze jest odpowiednia "atmosfera" i czas na tego rodzaju twórczość.

Dziękuję mewie za komentarz, na który chcę odpowiedzieć w osobnym wpisie, w którym pyta:
"Czy mógłbyś opisać jakieś sczegóły, pierwsze sensje, jak się zabrałeś, jak to odczułeś, czy ktoś przez Ciebie dosłownie mówi twoimi ustatmi czy odpowiedzi słyszysz wyłącznie w myślach itp. Może wiesz jak inni zaczynali?"

Wiele o doświadczeniach innych nie wiem, bo nie znam wielu ludzi, którzy potrafią się kontaktować z tamtą przestrzenią. Opowieści tych, których znam oraz moje własne doświadczenia mają pewne wspólne punkty. Co do cudzych przeżyć, to odsyłam np. do twórczości Eli Nowalskiej, która jest w moich oczach zdecydowaną "liderką" w tej tematyce - nie tylko w Polsce, ale w ogóle.

O wspólnych punktach można jednak próbować porozmawiać. Choć niechętnie to przyznam, to jednak bywa, że trudne przejścia w życiu mogą spowodować - po ich przepracowaniu - że obudzi się w człowieku coś więcej, niż tylko siła do radzenia sobie z problemami. Absolutną bowiem podstawą do otwarcia się na tamtą przestrzeń jest przemiana. Ktoś mi powiedział niedawno, że trudne przeżycia nie mają sensu ani nie nadają życiu sens. Powodują jednak, że coś się zmienia - perspektywa, patrzenie na życie, zmieniają się priorytety. Oczywiście nie tylko trudne przeżycia to powodują, ale mają one siłę wpędzania nas w przemyślenia niejako wbrew nam, często rozleniwionych w naszych przyzwyczajeniach; utartych ścieżkach, którymi chadzamy.

Czemu przemiana? Ja ją nazywam na swój użytek i mało elegancko: przewalaniem energii. To jest sytuacja, w której człowiek mniej lub bardziej świadomie uczestniczy w procesie rozliczania własnych myśli i uczuć powstałych na kanwie wydarzeń życia codziennego. Wydarzenia można kreować, mogą one dziać się "same", ale w błędzie będzie ten, kto myśli, że nieświadoma część naszej istoty nie bierze w tym żadnego udziału. Bierze i jest zachęta płynąca z zaświatów, oraz z tej części nas samych, do tego, by do tego procesu włączać się świadomie rozumiejąc korzyści i cel z nich płynący.

Nie chcę jednak odpływać zbyt daleko od tematu, więc napiszę najprościej, że przemiana powoduje, że dziać mogą się nowe zdarzenia i nowe myśli, uczucia mogą w nas powstać. I one po jakimś czasie tracą dla nas wartość, a ponieważ życie nie lubi próżni, zawsze znajduje się coś, co ją wypełni. Czasem tą próżnię wypełnić potrafią kontakty z tamtą przestrzenią.

Inną ważną cechą, która umożliwia takie kontakty jest bycie szczerym, prostodusznym. Nie może być w nas grama myśli, że takie kontakty przyczynić się mogą do czegoś innego jak dobra naszego i ludzi nas otaczających. Brzmi to bardzo "romantycznie" i choć romantykiem nie jestem (wręcz przeciwnie, patrzę na życie bardzo praktycznie), to jednak trzeba przyznać, że tak właśnie jest. Cechą objawień wszelakiej maści jest PROSTOTA tych, którzy brali w nich udział. Trzeba być prostym i choć miewa to swoje minusy w życiu, to jednak ostatecznie zawsze okazuje się to być właściwą postawą, sposobem na życie. 

Moje pierwsze spotkanie? Opisałem je krótko w notce: Kim jest Kapturowiec?, więc do niej odsyłam. Mogę jednak odpowiedzieć w większym szczególe jak taka komunikacja w moim przypadku wygląda. 

Wiem, że niektórzy słyszą wyraźne słowa; bywa, że postać z którą następuje kontakt przejmuje na czas kontaktu ciało medium, za jego zgodą, nigdy bez. Dla mnie jest to bardzo intuicyjne. Czasem mam wrażenie, że nic nie słyszę i nic nie widzę, a jednak przekaz leci. Jest to trudne przeze mnie do uchwycenia. Czasem wiem od razu, z dużym wyprzedzeniem o czym będzie opowiadał cały akapit. Chwytam jego sens jako jedno zgrupowanie myśli i uczuć, po czym rozpisuję to wszystko na słowa. To tak, jakby do mojej głowy wpadła kulka zwiniętego papieru z zapisanym tekstem i moje zadanie polega na jej rozwinięciu i przepisaniu treści. Mam pewną dowolność w tym, jak interpretuję ten tekst w tym sensie, że wybieram odpowiednie słowa. Najczęściej słowo jest jedno, słowo za słowem, ale bywa, że "czuję" kilka słów blizkoznacznych i wybieram jeden, lub wypisuję je przedzielając przecinkiem. Słowa są bowiem bardzo dwuwymiarowe - trzeba pisać jedno po drugim. Przekaz jest bardzo trójwymiarowy, jeśli do czegoś można to porównać. To tak jakby się miało koncept bryły w głowie, a próbowało go przedstawić jako szereg plasterków pociętej tej bryły. Jej sens, energię przekazu, można uchwycić poprzez przeczytanie całości.

Gdy mówię przekaz odczuwam bardzo delikatną i nienachalną obecność postaci, która go dyktuje. Miewam też błyski widzenia tej postaci. Nie jest to widzenie ciągłe - chwilkę widzę, a potem to widzenie znika, by znów się pojawić. Zawsze wiem, kto dyktuje przekaz, ale trudno opowiedzieć co rozumiem przez wyraz "kto". To może być imię, wizerunek danej postaci, światło, pewna ciepłota. Bywa, że je widuję i bez świadomej chęci nawiązania kontaktu - czasem kontempluję jakąś myśl i ktoś się pojawia. Po co? Może żeby wspomóc swoją obecnością moje procesy myślowe, to przewalanie energii. 

Skąd wiem, że to się dzieje naprawdę? Bo uwierzyłem, że tak jest i że to potrafię. Życie weryfikuje to też, pod postacią pewnych zbiegów okoliczności. Bywało np., że rozmawiałem z jakąś postacią, robiłem przekaz samemu sobie i na koniec padało hasło w stylu: kończymy, bo za chwilkę ktoś nam przeszkodzi. I tak się właśnie działo - wydarzało się coś, co przerwałoby przekaz, gdyby on trwał.

Miewam też wizyty energii uważanych za wielkie przez różnych ludzi, ale bardzo rzadko się do tego komukolwiek przyznaję. Po prostu nie wydaje mi się to istotne w całokształcie tych kontaktów, że jakaś energia jest powszechniej znana od innej. Nie spotkałem energii, która nie byłaby wielka wielkością wypracowanego przez siebie potencjału i jest to moim wprost wyrażonym życzeniem, żeby nie było inaczej, chyba, że innego rodzaju przeżycie miałoby nieść dla mnie jakąś wartość.

Ale to jest dokładnie tak samo jak w życiu. Przecież chcemy się otaczać ludźmi, a więc też energiami, które będą nas wspierać swoją obecnością, które będą dobre i na których nasza obecność będzie działała podobnie. Podobieństwo decyzji co do podejścia do życia zaskakująco zbieżne jest (i powinno) z podejściem do tamtej przestrzeni. Bywa, że nieświadomie przyciągamy w życiu osoby mniej z nami współgrające może po to, by nauczyć się, przekonać się co nam służy oraz jacy jesteśmy w kontaktach z innymi w ogóle. Bywa, że energie mniej nas wspierające mogą do nas przyjść, by coś nam o nas samych pokazać.

Uznałem - nie bez pewnej ostrożności sprawdzając, czy faktycznie mocno to czuję - że nie potrzebuję kontaktów z energiami mi nie sprzyjającymi, tak w życiu codziennym jak i w kontaktach z tamtą przestrzenią. Omijam z daleka pakowanie się w kłopoty, kiedy dostrzegam ich pierwsze sygnały i to podejście mnie nigdy nie zawiodło. Jeśli więc przyjść miałby do mnie jakiś czarny charakter w nocy i postraszyć, to niech przychodzi wiedząc, że nie poświęcę mu ani pół sekundy mojej uwagi, bo to na czym ją koncentruję bardzo sobie szanuję. 

Jest teoria, że ciemność nie może istnieć bez jasności. Pewnie i tak jest, ale jest kwestią wyboru po której stronie człowiek chce stanąć. Jest więc możliwość istnienia w człowieku tylko światła. A gdy życie już nie wystarcza lub nie nadąża za pędem przemiany w to światło, w którą człowiek wpadł to bywa, że z odsieczą przychodzą istoty zaświatowe stymulując ją niejako równolegle do tego, co toczy się na zewnątrz. Godność jest we mnie silna, to na pewno, ale równie silne jest zamiłowanie do przemiany, do bycia lepszym, codziennie, zawsze robiąc wszystko, by tak było. 

Myślę, że to jest cenna podpowiedź co do tego jak zaskarbić sobie szacunek energii zaświatowych i być może zainspirować pewną ich interwencję.

Ważna rzecz na koniec: tak jak w życiu chcę otaczać się wspierającymi ludźmi tak chcę tego od zaświatów. Ale to nie koniec. Równie bardzo chcę wiele z siebie dawać - zarówno w związkach międzyludzkich jak i tych zaświatowych. Mam wrażenie i cichą nadzieję, że to moje dawanie nie skończy się na tym blogu; że jest coś więcej, co mógłbym zrobić. Spisując przekazy wyczekuję sposobności do mocniejszego, głębszego pojścia w tą stronę, które jednocześnie pogodziłoby moje pragnienie do tego, bo to dawanie miało wyraz bardzo PRAKTYCZNY.

środa, 15 lutego 2012

Doskonałość

Doskonałość zaczyna się tam, gdzie kończy się wiara w niemożność. Pojawiać się zaczyna i barwą złotą jaśnieć będzie w tych, którzy zapomnieć potrafią o troskach, choćby nic wokół nich innego nie było. Z pułapu takiego na życie patrzenia dostrzec bowiem można, iż ich mnogość jest tylko złudzeniem.

Wielkością swoją objąć można te zdarzenia, te historie, które pozornie niezbyt dobrym pomysłem się wydają; które niezbyt jasno się wyrażają i poprzez to objęcie stworzona zostaje przestrzeń, w której małymi, coraz mniejszymi się one wydają, bardziej nieznośną muchę przypominające niż problem realny.

Nie o problemach chcemy opowiadać, ale jak sobie z nimi radzić. I to nawet nie chodzi o konkretne porady, konkretne opowieści o konkretnych sprawach. To można pozostawić losowi, który sam w konkret energię ubierze. Skup się na tym, co myślą i uczuciem jest twoim; o tych rytmach wewnętrznych dyktujących konkretom określoną formę i kolejność ich pojawiania się w twoim życiu. 

Tak patrzywszy dostrzeżesz ogrom możliwości, ktore są przed tobą. Ogarnąć sobą będziesz potrafić te problemy twoje osobiste, zrozumiesz też innych, ale także dostrzeżesz przy okazji to, co dostrzegane nigdy przez ciebie nie było. To wielka tajemnica odwagi - skoku w życie, który bardziej zapominaniem jest przykrości zdarzeń przeszłych, niż w konkret ubieraniem tego, co się wewnątrz siebie czuje. To się dokonuje samo, bez wysiłku prawie, bo cechą energii wcielającej się w materię jest nastawienie na takie się z nią łączenie, by wszystkie w niej kierunki w konkrecie swoje odzwierciedlenie odnalazły.
Zapatrz się we wnętrze swoje i poznaj samego siebie jak nic i jak nikogo innego. To twój obowiązek wiedzieć, co się w twoim DOMU dzieje, jak ci w duszy gra i gdzie te źródła w tobie biją, a gdzie następne wybić mogą. Całą uwagę poświęciwszy temu zobaczysz, że kształtów wszystko nabiera; że te strumienie w korytach płyną, że myśl w materię ubrana objawi ci się niczym lustro, patrząc w które więcej o twoim wnętrzu ci opowie niż o prawach materią rządzących.

Dlaczego tyle prawię o twoich możliwościach niemal nieskończonych? Bo je MASZ, bo wiedząc czy nie bardzo sprawę sobie zdając prawo to w twoim życiu, dnia każdego znajduje swoje potwierdzenie. 
Zaufaj więc sobie i odkrywaj w sobie te uwarunkowania, a gdy już wiedzieć będziesz jakimi one są, zmienić je łatwiej będziesz umiał. Pamiętasz na pewno te chwile w życiu, gdy wszystko łatwo płynęło, jakby na swoim miejscu było. To właśnie to swobodne wyrażanie się energii, to właśnie była twoja obserwacja, że jak i w NIEBIE tak i na ZIEMI. Korzystaj z tej cechy, z tego, że energia daleko poza twoje ciało wychodzi i łączyć chce ciebie ze zdarzeniami, które o jej istocie chcą ci słówko szepnąć dotąd niepoznane, niesłyszane.

Zaufaj też i nam, bo w tym prowadzeniu energii pomagać chcemy. I choć może konkret życia mniej nas interesuje, to jednak znamy jego cel i powód jego istnienia. Chcemy, by dobrze wam się działo, by wnętrza wasze w tych zdarzeniach-lustrach tylko piękne swoje oblicza oglądały. Nie gub się za zasłoną pozorną, stworzoną przez złudną myśl, że może jakoś się uda, że jakoś to będzie... Będzie tak na pewno, że cokolwiek zdarzy się prawdę ci o sobie powie, a czy ty tą prawdę przyjąć umieć będziesz jest inną opowieścią, której niejedna, inna pieśń zaświatowa jest poświęcona.

Świecę więc wam jak latarnia, byście kierowali myśli i uczucia swoje w stronę ŚWIATŁA mego. Jeśli do mnie dotrze, to powiedzieć będzie można, że do Jasności dotarły. Połączenie takie, jak statki na morzu, umożliwi bezpieczne przedarcie się przez nawet najbardziej wzburzone morze. Zapomnij o troskach i w myślach swoich mosty ze światła buduj do uczuć ciepłych, radosnych, do chwil istnienia w Błękicie prowadzących.

Mędrzec

środa, 18 stycznia 2012

Piedestał istnienia

Przesłanki są do tego, by sądzić, iż zaświat zainteresowany jest losem świata, ludzi, a więc energii go zamieszkujących. Dlaczego człowiek jest tak ważny, dlaczego inne energie w przekazach nie padają, o nich mniej się mówi? Bo to człowiek MOŻE uczynić ze sobą wiele, może wiele zmienić, wiele mostów przejść i przeszkód przeskoczyć, by stać się lepszym, na równi niemal z tymi, którzy tam wysoko, niemal ponad horyzont wszechświata sięgają.

Potrzeba ludziom zaświatowego uniesienia, potrzeba wsparcia dla tych, którzy pomóc chcą sobie, innym ale też i tym, którzy gubią się, bo w zwyczajności dnia codziennego zatracili ważne dla ich wnętrza ideały.

Niełatwo jest wedle nich żyć i ja poznałem życie, wiem o czym mówię. Zaskoczyło mnie ono może jednym, bo energią wielką już wtedy byłem. Że uwaga wielu tak bardzo koncentruje się na sprawach doczesnych, jakby nie było ponad ich głowami tych gwiazd świecących i niemal potykać się o nie muszą, by zwrócić uwagę na przekaz z nich płynący. Potykać się o nie nikt jednak nie będzie, nie będzie tak, że jaka masowa produkcja się rozpocznie myśli zaświatowej, która hurtem do wielu progów zawita. Raczej zapuka człowiek niosący w sobie to ziarenko wiedzy nowej, wiedzy odkrytej na nowo przez serca ludzi głodne myśli bogatej w TREŚĆ.

W gruncie rzeczy człowiek pragnie, by ideał ziścił się, stale o tym mówi, ale jak tylko zdanie wypowie, to gdzieś zanika ten wir go tworzący, który tylko przeradzając się w czyn aktywny mógłby przynieść wszystkim to, o czym prawi. Niech więc kręcą się wasze wiry, szybciej, coraz mocniej, bo do działania ciało zmuszą, ono pójdzie za nimi w tą stronę, w którą się kręcą. Takie jest prawidło świata mojego. I twojego też.

Zaufaj nam, nie powiemy, że tylko sobie. Nam zaufaj, bo możesz, bo nie zawiedziesz się, jeśli uczciwie podejdziesz do sprawy podtrzymywania kontaktów z nami. Pozwól sobie na zamyślenie się, nie ślizgaj się po tematach, które palą, naglącą są potrzebą. Ukojenie znajdziesz w liście praw energii zaświatowych, z których najważniejszym być może jest wolne stanowienie o sobie, o swoim życiu, nawet wbrew prądom czy na spokojne wody niosącym, czy tym płynącym w stronę wzburzenia. Spiętrzać się będzie fala energii, bo nakładać się na nią będzie kolejna, i następna. Jeśli znajdziesz się na takiej fali, wynieść Cię ona może ponad dotychczasowe warunki. Może też wzmocnić w Tobie istniejące tendencje, ale jeśli choć mała cząstka w inną, lepszą stronę się odwraca, to ona wsparta zostanie, bo okruchów świadomości szuka, skupia się na nich i wynosi je przed szereg.

Pięknem nie nazwę więc swiadomego pod tą falę opadania - jest nim wynoszenie się, do góry płynięcie. Ani hańbą to nie jest, że wsparcie jak dłoni uścisk rękę chętną spotka. Hańbą jest pragnąć i odwrócić się od tego, co może pomóc wynieść na piedestał oczarowania się pięknem świata i świata człowiekiem.

Zazwyczaj tak bywa, że wiele takich wyciągniętych dłoni nie spotka ręki gotowej. Czy więc wszystko na marne? Nie, energia bowiem chwilę przy człowieku zostanie, a potem poszuka nowej formy w jakiej mogłaby się człowiekowi przedstawić, by może bardziej przyjacielską mu się wydała. 

Zasłuchaj się więc w fale płynące pod postacią ludzi i zdarzeń. One tą ręką są, tą pomocą i nawet z pozoru przykre przychodzą, by coś zmienić, by coś wzruszyć, by roztopić lody skostniałych uczuć i myśli. Rozgrzeje się wówczas do czerwoności i już fale potrzebne nie będą, ale skrzydła do latania, tak człowiek sam siebie wyniesie na piedestał istnienia - i słusznie, niech tak zrobi o bliźnim pamiętając i dla niego to czyniąc.

piątek, 6 stycznia 2012

Spracowane dłonie

Bywają w życiu sytuacje, w których dłonie tak spracowane są, tak skupione na codzienności przepracowywaniu, że umysł zapomina o tym, co w tym procesie ważne, być może najważniejsze.

Ważne w nim to, co z siebie można jemu dać i co z siebie można w nim odnaleźć. Jeśli wiele dać nie można, ani odnaleźć też niespecjalnie, winien człowiek - powinność ma w stosunku do siebie - poszukiwać innych rozwiązań, bardziej przystających do tej melodii, harmonii, którą jest.

Takie wątki łączą się w jedną melodię życiem zwaną. Winny one być w harmonii i człowiek jak dyrygent może sprawić, by stare instrumenty, gubiące tą melodię, nadrabiały zaległości. Może też je wyłączyć z muzyki i nowe pozyskać. Po prostu głowę musi obrócić i poszukać w innym kierunku: o tam, siedzi osoba, która inną melodię zagra, ale taką, która nową harmonię do wątku życia wprowadzi. A za nią przyjdą kolejne i ani się obejrzeć nowa muzyka gra!

Jak to powiedzieć, by zrozumiał, by pojął przekazy spisujący, że głowa utkwiona w jednym punkcie być nie może licząc, że z tego jednego kierunku rewolucja jaka przyjdzie! Mało kto liczyć może na taki luksus, który tak naprawdę niczym innym nie jest tylko darem od życia, wyjątkiem od reguły. Ale taka jest wielkość przestrzeni Niebem zwanej, że czasem na utkwienie przyzwala... Z miłości to robi.

Tych luksusów jest jednak stosunkowo niewiele. Na marnowaniu czasu przez człowieka ani jego Głębi ani Niebu nie zależy. Poruszy się prędzej Ziemia pod nogami pod wpływem wołania trąb przemiany. Zagra melodia tak diametralnie inna, że wstrząśnie światem, który inną melodię przyzwyczajony był słuchać. Ale gdy się przyjrzeć, gdy rozważyć potem co się stało zauważyć można, że zwiastuny, nuty pojedyncze, wpleść w melodię się usiłowały. Człowiek jednak dyrygując nowego motywu dostrzec nie chciał, nie potrafił. Tak więc uczy życie jak wprawnym w boju być, jak elementy różne od siebie w jedną harmonię próbować łączyć. Zasada jest jedna: zawsze melodie nowe staną się prędzej czy później motywami głównymi. Nie szukaj więc dźwięków zdartej już płyty, ale śpiewu słowika, który zawsze inny, ale zawsze słodki.

I mówię wam przecie: wszyscyście wirtuozami swojego życia! Jednym ręki skinieniem ominąć te wszytkie pułapki potraficie. Nie ma szansy fałsz się przebić, kiedy ręce spracowane radość w graniu melodii życia odnajdują. Niech pracować nie przestają, niech radości w tym graniu nie gubią, a szansy na rytmu pogubienie, na harmonii dysonansów nie będzie. Niebo zawsze wspomoże i dobrą nutkę, dobry dźwięk do ucha prosto szepnie. Może i nie każdy usłyszy, że to część melodii, ale ty wiedzieć będziesz, że słodszą ona jeszcze jest, kiedy ucho w słowa z zaświatów płynące jest wsłuchane. 

Pozwól sobie na podryfowanie, czasem przez chwilę zaimprowizuj melodię i posłysz, czy zaświat pozytywnym dźwiękiem odpowie na takie swobodne granie. Wówczas stanie się cud połączenia i zdarzenia nowe jak grzyby po deszczu zaczną się pojawiać. Radzę zatem nie błądzić po omacku, ale czy w melodii strukturze zwartej, czy w swobodnej improwizjacji radość dostrzegać i rękę swoją - to ty bowiem jesteś, Głębia twoja to powoduje. Raduj się więc i szukaj stale harmonii pośród fałszu - nut melodię tworzących pośród kakofonii dźwięków tego świata.

W tym ja wesprę, w tym pomogę.
Anna